poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Libster Award / The Versatile Blogger Award x2

Moje pytania:
1.Jak długo jesteś Directionerką?
- Ponad rok.
2.Wybierasz się na "This Is Us"? 
- Nie ;)
3.Ulubiony członek zespołu?
- HarNiaLouLiaZay <3
4.Jak ci na imię? 
- Aleksandra
5.Jakie są twoje marzenia? 
- Dużo pisania.
6.Masz jakieś fobie? 
- Boję się wszystkich robaków chodzących, latających, czołgających się po tej planecie.
7.Hobby? 
- SPORT <3
8.Dlaczego zaczęłaś pisać?
- Koleżanka mnie namówiła, a tak po za tym chciałam się sprawdzić jakby mi szło.
9.Ulubiony kolor? 
- Niebieski
10.Boisz się myszy?
- Nie


Dziękuję za nominację ! ;) 



The Versatile Blogger Award

14 faktów o mnie : 
- Kocham sport nad życie. 
- Interesuję się siatkówką, piłką nożną, ręczną, tenisem, pływaniem i lekkoatletyką jak leci w tv.
- Jestem leniem
- Nie wiem co chcę robić w przyszłości
- Lubię słuchać muzyki.
- Mam 175 cm wzrostu.
- Przez to, że tak duuuuuużo wiem i interesuję się siatkówką wszyscy mnie się pytają czy trenuje ten sport. ( nie trenuje )
- Nigdy nie zdejmuję mojego łańcuszka z serduszkiem. 
- Codziennie na śniadanie wcinam owsiankę
- Nie lubię papryki.
- Jak dla mnie to między pieczarkową a grzybową jest różnica. ( moja mama nie może tego zrozumieć xd )
- Często mam problemy z plecami. 
- Kiedy pierwszy raz zobaczyłam 1D miałam wrażenie, że Lou jest dziwny i jest gejem. 
- Pierwszym moim ulubieńcem był Zayn. 




Dziękuję za nominacje ! ; )




PAMIĘTAJCIE, JESZCZE 5 KOM I NOWY . 

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 32



Obudziłam się wcześniej niż zwykle. Była to godzina siódma dwadzieścia, bo mój telefon zaczął nieustannie brzęczeć. Do szkoły miałam na 10 więc stwierdziłam, że się wyrobie. Powoli wyprostowałam nogi. Podniosłam ręce do góry i wyciągnęłam się jak najmocniej się dało.

- Cześć słońce. – powiedział zaspany Harry.

- Cześć. – musnęłam jego usta.

- Co tak wcześnie? – spytał.

- Dzisiaj zaczynam szkołę, zapomniałeś?

- Jaką szkołę? Nie kojarzę takiego miejsca. – Mówił z ironią w głosie. Potem zaczął mnie łaskotać. – Będą musieli poczekać na ciebie bo sprawię, że się spóźnisz. – zaczął całować moją szyje.

- Mm, chyba zacznę lubić takie spóźnienia. – jego ręce zjeżdżały delikatnie po moich udach.

- To wiesz, że będziesz musiała wtedy u nas zamieszkać? – popatrzył w moje oczy.

- Z wami? Nigdy. – zaśmiałam się.

- Dlaczego nie?

- Po pierwsze nie mam osiemnastu lat, pod drugie rodzice by się nie zgodzili.

- Porozmawiam z nimi.

- Nie Harry.

- Ale dlaczego?

- Nie zgodzą się, znam ich to moi rodzice. Nie znają was za dobrze. Ba, raz tylko się spotkaliście z nimi.

- Zorganizuje chłopaków i pogadamy z nimi. – odpowiedział z uśmiechem.

- Harry nooo. Dobra, koniec tematu. Wrócimy do tego później bo teraz muszę się iść ogarnąć. – cmoknęłam jego usta. Wyczłapałam się z wygodnego, dużego łóżka Hazzy. Chłopak dalej leżał. Powoli wzięłam rzeczy z torby. Wyszłam z pokoju. Było cicho. No tak, chłopcy to śpiochy. Nie ma co. Poszłam do łazienki się ogarnąć. Zrzuciłam z siebie ubrania na podłogę. Otworzyłam drzwi od kabiny i weszłam do środka. W tym momencie potrzebowałam zimny prysznic. Odkręciłam kurek najpierw z zimną, potem z ciepłą wodą. Z grymasem na twarzy przyzwyczaiłam się do zimnego strumienia. Średnim tempem umyłam ciało i włosy. Wyszłam z pod prysznica. Wytarłam swoje grube uda, potem brzuch i ręce. Na włosach zostawiłam turban z ręcznika. Potem założyłam na siebie białą zwykłą koszulkę z rękawem ¾. Do tego materiałową, obcisłą spódniczkę do połowy ud, rajstopy oraz wysokie, beżowe szpilki. Na szyję założyłam wsiorek z serduszkiem, który kiedyś dostałam od mamy pod choinkę, a na prawy nadgarstek nasunęłam srebrną bransoletkę. Strój był gotowy. Teraz trzeba było się umalować. Nie chciałam wyglądać jak lalka Barbie więc musnęłam twarz pudrem, różem, na rzęsy nałożyłam mascarę, na powiekach narysowałam kreskę kredką a na usta położyłam pomadkę w kolorze zgaszonego różu. Odwinęłam włosy z mokrego już ręcznika. Postanowiłam zostawić je do wyschnięcia. Praktycznie nie musiałam nic z nimi robić. Od dziecka miałam średnie loki. Gotowa wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju Harrego zanieść rzeczy do torby. Styles’a w pokoju nie było. Pogrzebałam pod poduszką, na której spałam i wyciągnęłam swój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz – godz 8.45. Dobry miałam czas. Z podłogi wzięłam czarną torebkę i z uśmiechem na twarzy zeszłam na dół. Harry wraz z Liamem siedzieli przy stole. Podeszłam do nich.

- Liaaaam! Gdzie jest mój żel do włosów? – krzyczał Zayn ze schodów.

- W drugiej szufladzie pod umywalką w łazience! – odkrzyknął Payne.

- Liaaaaaaaaaam! Kupiłeś marchewki? – Przyszła kolej na Louisa.

- Tak są w lodówce.

- Liaaaaaaaaaam! Jestem głodny. – krzyczał ubawiony Horan zbiegając ze schodów.

- To sobie coś zrób do jedzenia.

- Jak ty z nimi wytrzymujesz? – spytałam Liama.

- Ktoś musi. – stwierdził.

- Pięknie wyglądasz. – dorzucił Harry.

- Dzięki. Podwieziesz mnie do szkoły? – spytałam zaglądając do lodówki po co coś do jedzenia.

- Jasne.

Miałam ochotę na kanapkę z dżemem truskawkowym. Po chwili zeszła reszta dzikusów. Uśmiechnięci, pełni życia mimo, że była 9 rano. Planowałam wyjść za 20 min, a Harry dalej miał na sobie tylko bokserki.

- Harry, za 15 min idziemy, weź się ubierz.

- Mogę tak jechać. – odpowiedział z uśmiechem.

- Chyba cię coś boli? – spytałam go z pode łba.

- A co przeszkadzać ci będę?

- Wystarczy, że mnie zawozisz. – wytknęłam mu język.

- Ej, to było wredne. – zrobił obrażoną minę.

- My też możemy jechać? – spytał Zayn zajadający się kanapką.

- Zapomniałem jak się do szkoły chodzi. – zaśmiał się Tomlinson.

- Ocenimy twoją budę. – przyznał Niall.

- A co tu do oceniania? Zwykła szkoła. – odpowiedziałam na stwierdzenie Horana.

- No ale wiesz, trzeba sprawdzić czy mają dobre jedzenie, żebyś się przypadkiem nie zatruła.

- Ojej, jak ty się o mnie martwisz. – położyłam swoje dłonie na policzkach udając zaskoczoną.

- Jeżeli to jest związane z jedzeniem to tak.

- Głupek. – walnęłam go w ramię kiedy szedł do łazienki.

- Możemy z wami jechać? – przypomniał sobie Liam.

- Wyrobicie się w 10 min? Jest 9.05 – spytałam.

- Pewnie – wszyscy pobiegli na górę.

- Horan, masz 10 min! – krzyknęłam do niego, bo biedny siedział w łazience na dole.

- Spokojnie zaufaj mi! Zdążę. – odkrzyknął.

- No nie wiem czy w tej sprawie mogę ci zaufać. – powiedziałam kiedy wyszedł z łazienki.

- Dlaczego? – spytał zdziwiony?

- Masz jeszcze 7 min. – spojrzałam na wyświetlacz telefonu.

Chłopak pobiegł od razu do swojego pokoju. Było słychać jak chłopcy krzątali się na piętrze. Ja spokojnie zabrałam moją torebkę i wyszłam na zewnątrz. Tego dni pogoda nam dopisywała. Gdyby nie słońce miałabym koszmarny humor, z którym najlepiej siedzi mi się w domu. Po za tym rozpoczęcie pewnie byłoby w budynku. Lekki wiatr uniósł moje dopiero co wysuszone włosy. Na swojej skórze poczułam gęsią skórkę. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu kiedy chłopcy byli już koło mnie.

- 9.15. Nieźle. – zdziwiłam się, że się wyrobili.

- Mówiłem, że możesz mi zaufać. – powiedział dumny z siebie Horan.

- Nie ważne, że zostawiliśmy w pokojach bałagan, w łazience zapalone światło czy też rzeczy na korytarzu. – wymieniał Liam.

- Dobra, bo się spóźnimy. – powiedziałam idąc do samochodu. – No tak, paparazzi już czekają. – dodałam.

- Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś? – spytał Harry.

- Ymm, nie.



Wsiedliśmy do samochodu. Louis prowadził, Liam siedział obok, a nasza czwórka siedziała z tyłu. Podróż do szkoły minęła nam szybko. Chłopcy pytali się czy zżera mnie stres z powodu nowego otoczenia. Właśnie, przez to wszystko zapomniałam się denerwować. Oni potrafią od tego odciągnąć. Są wspaniali.

- Jedziecie czy zostajecie? – spytałam wychodząc z auta.

- Poczekamy. – powiedział Harry, który szybko się koło mnie ustawił. Reszta również wyszła z pojazdu.

- Okej, tylko żeby nie było jakiejś sensacji, proszę was. – skrzyżowałam ręce na cyckach i popatrzyłam groźnie na każdego z nich.

- I tak już pewnie jesteśmy w gazecie. – oznajmił Lou.

- Ma być w tej szkole normalnie. Nie chcę być znana z tego, że się przyjaźnimy czy jestem dziewczyną Harrego.

- Będzie dobrze. – powiedział owy chłopak przytulając mnie. Na pożegnanie mnie pocałował, pomachałam chłopakom i udałam się do szkoły.



Teraz poczułam jak stres zżera mnie od środka. W brzuchu miałam dinozaury, a w głowie 8458028 myśli na sekundę. Zrobiło mi się gorąco. Stanęłam przed drzwiami. Nogi pode mną się uginały. Niedługo to pewnie i szpilki by się złamały. Złapałam za klamkę i weszłam do środka. Pomyślałam sobie – raz kozie śmierć.

Liceum ogólnokształcące imieniem Paula McCartney'a było ozdobione balonami, wstążkami i napisem – witamy nowych uczniów!. Ludzi było pełno. Nie wiedziałam gdzie mam iść. W oddali zobaczyłam wielką tablicę z ogłoszeniami. Postanowiłam do niej podejść. Odszukałam klasę sportową z panem Burn’em. Przeleciałam listę nazwisk i znalazłam swoje. Obok mnie stała niższa o parę centymetrów szczupła brunetka. Owa dziewczyna spoglądała na tą samą listę co ja. Po chwili skapnęła się, że spoglądam na nią.

- Coś nie tak? – spytała z uśmiechem.

- Nie skąd. Widzę, że patrzysz na klasę do której należę. – pokazałam na swoje nazwisko.

- Ty też do sportowej?

- Tak… Alex jestem. – wyciągnęłam przyjaźnie rękę.

- Darcy Trevino – z uśmiechem ją uścisnęła.

- Jesteś włoszką? – spytałam ze względu na jej nazwisko.

- Mam włoskie korzenie… A ty… Alex Nowakowska? – z trudem przeczytała moje.

- Jestem Polką… Wiesz co… chyba powinnyśmy już udać się na boisko gdzie będzie rozpoczęcie. – powiedziałam spoglądając na wędrujących w jednym kierunku ludzi.

Wyszłyśmy na zewnątrz. Tłumy nowych, obecnych uczniów zebrało się na boisku do piłki nożnej. Nauczyciele również byli już na dworze. Darcy pociągnęła mnie w stronę naszej klasy. Na pierwszy rzut oka całkiem normalnie wyglądała jak na klasę sportową. Dziewczyny były wysokie, zgrabne, chude, a faceci jak to sportowcy napakowani. Nauczyciel zaś przypominał mi Dwayne’a Douglas’a Johnson’a z filmu „Król skorpion”. Pan Burn’e był wysoki, czarne włosy krótko strzyżone. Z twarzy wyglądał na surowego. Przestraszyłam się go. Darcy zapytała mnie czy to na pewno nasz wychowawca. Nieźle się uśmiałyśmy. Po chwili rozległ się głos dyrektora Colins’a. Oczywiście jego mowa zajęła znaczną część czasu. Mówił o szkole, trochę o jej systemie nauczania i takich duperelach. Po półtoragodzinnym kazaniu rozeszliśmy się do klasy. Po drodze wraz z Darcy starałyśmy się poznać wszystkich ludzi z naszej klasy. Było nas dwudziestu pięciu. Nie zdążyłam zapamiętać jednej czwartej imion. Weszliśmy do klasy. Klasę mieliśmy sporą. Na ścianach były porozwieszane zdjęcia sportowców oraz absolwentów tego profilu, na którym byłam. Postanowiłam trzymać się z Darcy. Usiadłyśmy w czwartej ławce od okna. Pan Burn rozdał nam plan zajęć oraz listę treningów i godzin dodatkowych. Życzył udanego dnia i wypuścił nas z sali.

- Hej, ty jesteś dziewczyną Harrego co nie? – spytała jedna dziewczyna z klasy.

- Jeśli już musisz wiedzieć, to tak jestem. – odpowiedziałam.

- Łapa go świerzbiła na nową dziewczynę? – kiedy to usłyszałam zagotowało się we mnie.

- Co masz na myśli?

- To, że zmienia dziewczyny jak bieliznę. Chyba, że chcesz być kolejną parą bokserek w jego szafie. – parsknęła.

- Alex chodź nie warto. – ciągnęła mnie Darcy w stronę wyjścia.

- A ciebie przypadkiem łapa nie świerzbi jak komuś obciągasz? – no tak. Alex wychodzi z siebie. Wraz z Darcy zostawiłyśmy zszokowaną łazję z mojej klasy.

Wyszłyśmy ze szkoły. W oddali widziałam znudzonych chłopców. Wymieniłam się z Darcy numerami i poszłam w kierunku moich szoferów. Niektórzy się patrzyli, niektórzy się dziwili. Mi to wisiało. Kiedy mnie zobaczyli od razu dziękowali, że już jestem.

- Jak było? – spytał Harry po muśnięciu moich warg.

- Kazanie dyrektora, poznanie klasy i napakowanego nauczyciela. – stwierdziłam.

- Co to? – spytał Horan pokazując na moje kartki.

- Plan zajęć i treningów. Nie zdążyłam nawet sprawdzić. Zrobię to potem, teraz musze odreagować.

- Idziemy na lody? – spytał Lou.

- Skoczymy na chwile do mnie? Muszę rzeczy zostawić i się przebrać. – powiedziałam kiedy zajmowaliśmy miejsca w samochodzie.

- Kierunek twój dom. Już się robi. – zasalutował Tomlinson.



Pojechaliśmy do mojego domu. Szybko poleciałam do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam czarne spodenki, miętową koszulkę z koronką oraz czarne, krótkie Conversy. Włosy spięłam w wysokiego kitka, grzywkę ułożyłam na swoje miejsce a usta musnęłam szminką tą co rano. Z pokoju zabrałam swojego niebieskiego IPhone’a i zbiegłam na dół. Przed wyjściem spojrzałam tylko w lustro. Chłopcy dalej siedzieli w samochodzie. Usiadłam obok Harrego.

- Co za zmiana. – zauważył Zayn.

- Czego to kobiety nie potrafią? – spytał Styles uśmiechając się w moją stronę.

- Nie znają się na piłce nożnej. – stwierdził Niall.

- O przepraszam. Ja się znam.

- Od kiedy? – spytał zdziwiony Louis, który zapalił silnik.

- Od roku jakoś. Polskiej piłki nożnej nie oglądam bo nie ma co. Wolę zagraniczną.

- Real czy Barcelona? – spytał Zayn.

- Oczywiście, że Barcelona. A do Reala chodzi się po bułki. – zaśmiałam się.



- Ale żeśmy się dobrali. Ty Barca, ja Real. Bombowe połączenie. – powiedział Harry po czym musnął mój policzek.




---------------------------------------------

Przepraszam was za takie opóźnienie. Jak tłumaczyłam, byłam na wyjeździe i nie miałam jak napisać. ;) 
Rozdział miał być wczoraj ale za późno się za niego zabrałam i usnęłam z laptopem w łóżku. 
Rozdział dłuższy tak jak obiecałam. 
Mam nadzieje, że wam się spodoba. 


NN -> 15 kom. 

PS. jak tam wam mijają wakacje?