niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 27



W progu stała dziewczyna o brązowych, kręconych włosach. Była ubrana w czarne rurki, białą koszule i czerwoną marynarkę. Jej kolor skóry był trochę przyciemniony. Była po prostu idealna. Liam złapał ją za rękę i podszedł do nas.

- Ekipa, to jest Danielle, Danielle to moi przyjaciele. Harry jego dziewczyna Alex, Louis, Niall i … Gdzie Zayn?

- Zayn jest w łazience, zaraz przyjdzie. Miło nam cie poznać. Alex – wyciągnęłam rękę w stronę dziewczyny. Ta serdecznie ją uściskała.

- Liam, nie pamiętam żebyś się nam chwalił dziewczyną. – Louis przyjął pozę myśliciela. Wyglądało to dosyć śmiesznie.

- A ja nie pamiętam kiedy ty coś pamiętałeś. – odgryzł mu się Liam.

- Dajcie spokój panowie. – dołączył do nas Zayn. – Będziemy tu tak stali i się gryźli czy idziemy?

- Idziemy. - stwierdziłam.

Uśmiechnięci wyszliśmy z domu. Dobrze zamknęłam za sobą drzwi. Na stole w kuchni zostawiłam list w razie jakby, któryś z domowników wrócił wcześniej. Dużą grupą udaliśmy się w stronę miasta. Ja z Danielle od razu się polubiłyśmy. Obie szłyśmy z przodu rozmawiając o kosmetykach, ubraniach czy też o naszych chłopakach.

- Czy ja dobrze słyszę? Liam one nas obgadują. – skierował się Harry do Liama.

- A to już nie można? – odwróciłam się przodem do nich.

- A co? Aż takie złe zdanie masz o mnie? – spytał się loczek.

- A żebyś wiedział. – wytknęłam mu język. Nagle wpadłam na kogoś. – uhg, przepraszam. … O hej Max. – cała banda przystanęła.

- Cześć. Nie wiedziałem, że cie tu dzisiaj spotkam. – uśmiechnął się.

- Taki spontaniczny wypad. Mojego brata nie ma z tobą może? – zaczęłam rozglądać się po okolicy.

- Nie, a co?

- Zgubił się gdzieś. A właśnie, Max to moi przyjaciele. Harrego już znasz, to jest Niall, Liam i jego dziewczyna Danielle, Louis i Zayn. – Harry od razu złapał mnie za rękę, by przypomnieć koledze, że jestem zajęta. Jak już kiedyś wspomniałam – zazdrość.

- Miło was poznać. Ja już będę leciał bo musze odebrać Tori od babci. To na razie wszystkim. – powiedział zerkając na zegarek.

- Na razie. ! – odpowiedziałam za wszystkich. Wraz z Danielle wróciłyśmy do rozmowy. Dziewczyna prosto z mostu spytała się co to za była za dupa.

- Ekhem. Nie rozpędzacie się za bardzo? – zwrócił się Liam do Danielle.

- Oj, daj spokój. – przytuliła się do chłopaka.

- A mój chłopak to mnie już nie przytuli. – Harry od razu znalazł się przy mnie.

- Widzisz jak na zawołanie. – zaśmiałyśmy się z Danielle.

- Dobra koniec tego. Idziemy do wesołego miasteczka. – stwierdził Louis.

- A zjemy coś po drodze? – spytał Niall.

- Dopiero co jadłeś śniadanie. – zwrócił się do niego Zayn.

- Wy mnie kiedyś zagłodzicie. – oburzył się Horan.



Przed wesołym miasteczkiem obiecaliśmy blondynowi, że pójdziemy na lody. Kiedy Irlandczyk zobaczył budkę z lodami od razu do niej podbiegł. Nie obyło się bez około 5 gałek dla niego. Ja jakoś nie miałam ochoty na zimną słodycz więc odpuściłam sobie. Wraz z Danielle usiadłyśmy sobie na ławce. Byłam trochę ciekawa jak to się im potoczyło z Liamem, bo przecież nasz Daddy Direction nic nam nie mówił. Dziewczyna powiedziała, że spotkali się przypadkiem na jakimś pokazie, na którym tańczyła. Wymienili się numerami i tak się zaczęło. Co za romantyczny z bieg okoliczności. Liam jest opiekuńczy, śpiewa w zespole i jest cudownym przyjacielem, a Dani jest piękną dziewczyną, która wywarła na mnie bardzo pozytywną opinie. Byli dla siebie idealni. Powinnam powiedzieć, że są. Kiedy chłopcy skończyli się opychać lodami poszliśmy w stronę wesołego miasteczka. O godzinie 13 było nawet sporo ludzi. No tak, dzisiaj była sobota więc większość rodzin chciało spędzić razem czas. Jeszcze nawet nie ogarnęłam, że za tydzień szkoła. Tak ten czas szybko zleciał, a ja jeszcze nie wybrałam gdzie chcę iść. W sumie oferta Max’a wydawała się całkiem okej. Zawsze ciągnęło mnie do sportu więc czemu by nie skorzystać. Z rozmyślań wyrwał mnie Harry pytający się od czego zaczniemy.

- Chodźcie tam! – pokazał Louis na najwyższą kolejkę.

- Chyba podziękuję takiej przejażdżki. – spojrzałam w górę.

- Będę obok ciebie. – powiedział trzymający mnie za rękę Styles.

- No chyba się nie boisz? – spytał mnie Zayn. – chyba, że to tylko pozory.

- No pewnie, że się nie boję. – walnęłam go w ramię.

- No to idziemy. – powiedział Niall.

- A gdzie nasza druga zakochana para? – zaczął szukać ich wzrokiem Louis.

- Pewnie poszli na coś mniejszego. Nie myślałam, że zostanę sama z wami, bez Dani.

- Dobra, nie gadamy tylko idziemy. – pośpieszał nas Zayn.

Ustawiliśmy się w kolejce. Oczywiście nie obyłoby się bez robienia fotek i rozdawania autografów. Nie często widzi się swoich idoli w wesołym miasteczku. Po jakiś 20 min siedzieliśmy już w kolejce. Zayn, Niall i Louis siedzieli przede mną i Harrym. Moje serce skakało chyba na skakance z przerażenia. Kiedy kolejka ruszyła złapałam Harrego za rękę. Przejażdżka dla mnie trwała wieczność. Kiedy już mogłam postawić nogi na ziemi odetchnęłam z ulgą. Chłopcy się śmiali, że wrzeszczałam z nich najgłośniej. No w końcu jestem dziewczyną więc mogłam. Po wystrzałowej kolejce zgodziłam się na „Tornado”. Wyglądało trochę groźnie, ale było całkiem fajnie.

Po obskoczeniu jeszcze 4 innych kolejek miałam już dość. Usiedliśmy na ławce. W oddali szedł do nas Liam z Danielle.

- A wy gołąbeczki gdzie się szlajaliście? – spytał oburzony Lou.

- Tam i ówdzie.

- Ja już z nimi nigdy więcej nie pójdę do wesołego miasteczka. – stwierdziłam.

- Aż tak źle? – spytała Dani.

- A żebyś wiedziała. Louis z Zaynem ciągnęli nas po tych najgorszych kolejkach. – odpowiedziałam.

- Pfff. – parsknął Zayn.

- Może pójdziemy coś zjeść? – spytał Niall.

- Ten jak zwykle o jedzeniu. – dorzucił Harry.

- W sumie ja też zgłodniałam od tego napływu wrażeń. – zrobiło mi się pusto w brzuchu.

- Chociaż jedna mnie popiera. – przybiłam z Horanem piątkę.

- To chodźcie.



Postanowiliśmy pójść na pizze. Od częstych wypadów na taką pizze mogłam przybrać na wadze. Poszliśmy do najbliższej pizzerii. Usiedliśmy przy sporym stole i złożyliśmy zamówienie. Długo nie musieliśmy czekać. Po przyjściu kelnera od razu zabraliśmy się za jedzenie. Po naszych minach było widać, że jesteśmy trochę zmęczeni i głodni.

Była godzina 18. Ten czas szybko mijał. Postanowiliśmy pójść do domu chłopaków. W między czasie zadzwoniła do mnie mama, która chciała się dowiedzieć gdzie jestem.

Weszliśmy do ich domu.

- Dawno mnie tu nie było. – stwierdziłam rozglądając się po pomieszczeniach.

- Trzeba to zmienić. – powiedział Harry łapiąc mnie za rękę.

- A właśnie Dani, uważaj na łazienkę u góry. Ona lubi się zatrzaskiwać. – zwróciłam się do dziewczyny.

- Drzwi już naprawione. – powiedział Liam.

- Haha, po tym jak od nas wyszłaś, to Zayn się zatrzasnął – powiedział z uśmiechem Louis.

- Dzięki Lou. – poklepał przyjaciela po ramieniu.

- Co powiecie na jakiś film? – zaproponował Niall.

- Oooo. Dawno nic nie oglądaliśmy. – stwierdziłam

- Chodź Alex przygotujemy napoje i coś do jedzenia bo znając Nialla …

- Jezu kocham was normalnie. – powiedział uradowany Horan.

- To my chłopcy ogarnijmy jakieś siedzenie. – poganiał ich Zayn.



- Alex? – spytała Dani kiedy wyciągnęłyśmy z szafy kubki.

- Tak?

- Długo się do nich przyzwyczajałaś? – zdziwiło mnie trochę jej pytanie.

- Szczerze powiedziawszy to chyba nie. Na początku myślałam, że będzie gorzej ale po krótkim czasie kiedy spędzaliśmy codziennie razem czas to po prostu już nie wyobrażam sobie bez nich życia.

- Myślisz, że mnie też polubią?

- Na pewno. Uwierz mi. – przytuliłam dziewczynę.

- Dziewczyny! Idziecie? – krzyczał z pokoju Liam.

- Już idziemy. – wzięłyśmy w ręce miski, kubki i poszliśmy do pokoju. Ja usadowiłam się koło Harrego na kanapie obok Dani i Liama, Lou, Zayn i Niall na podłodze. Po włączeniu filmu „Straszny film 5” zadzwonił mój telefon.

- Harry weź mi podaj telefon bo leży tam na stole. – chłopak podał mi urządzenie.

- Halo? … Co się stało?


----------------------------------------------------

No i mamy kolejny rozdział. Piszcie co sądzicie. Ja już szykuje następny. 

10 kom -> nn . ;)

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 26



Harry przetarł kciukiem łzę na moim policzku. Było zbyt cudownie żeby kończyć to w taki sposób. Po części zraniłabym Harrego, ale i też siebie, bo nie potrafiłabym przebywać w jego towarzystwie.

Jego zielone, świecące oczy ciągle patrzyły się głęboko w moje.

- Brakowało mi tego. – powiedziałam wtulając się w jego tors.

- Kocham cię. – powiedział po czym pocałował mnie w czubek głowy.

- Ja ciebie też.

- Chodźmy do domu, bo zimno się robi. – zaproponował Harry.

Wstaliśmy z pomostu. Styles splótł nasze ręce i z uśmiechem na twarzy poszliśmy w stronę domu. Żeby umilić nam czas powrotu do mieszkania śmialiśmy się i wygłupialiśmy się. Tak jak kiedyś. Miło było wrócić do tego. Stwierdziłam, że zapomnę o całej sytuacji. Pomyślałam, że Harry będzie teraz robił wszystko żeby to wspomnienie nie powróciło.

Kiedy weszliśmy do domu rodzice siedzieli w kuchni przy stole zawzięcie o czymś rozmawiając.

- Cześć mamo i tato. – pocałowałam obu rodziców w policzek.

- A tobie co się stało? – spytał zdezorientowany tata.

- Chciałabym wam kogoś przedstawić. – Wyciągnęłam do Harrego rękę. On z uśmiechem ją złapał i stanął obok mnie. – To jest Harry mój chłopak.

- Dobry wieczór.

- Dobry, dobry jak widzę. – stwierdził tata.

- Co jest na kolacje? – wtrąciłam się.

- Zrobić wam spaghetti? – spytała mama.

- Oooo super. To my przyjdziemy później. – uśmiechnięci poszliśmy na górę.

Weszliśmy do pokoju. Ja od razu sięgnęłam w łazience po szklankę i nalałam do niej wody żeby wstawić do niej różę. Harry natomiast zabrał mojego laptopa i usiadł na łóżku.

- A ty co? – spytałam się.

- Dawno nie wchodziłem na twittera, pozwolisz? – powiedział włączając sprzęt.

- Ta, jasne. Ja pójdę się przebrać w dresy bo mi nie wygodnie. – z szafy wzięłam dres i poszłam do łazienki. Kiedy z niej wyszłam usiadłam obok Harrego.

- Ludzie pytają się o ciebie – powiedział z uśmiechem.

- Chyba nie zauważyli, że coś się stało? – spytałam Styles’a

- Fajnie gdyby tak było. Patrz. Nie wiem skąd oni wiedzieli, że wiesz, my ….

- Dobra nie kończ. Przecież na imprezie nie było żadnych ludzi z aparatami. – próbowałam sobie coś przypomnieć.

- Tak, ale wybiegłaś z domu, prawda? – spytał.

- Tak i to jeszcze zapłakana.

- No właśnie. Paparazzi mogli być przed domem, zauważyli ciebie zapłakaną i stwierdzili, że to ma związek z nami.

- Jak wy to znosicie?

- Przyzwyczaiłem się do tego, myślę, że chłopacy też.

- Ugh, to znaczy, że ja też będę musiała.

- Dokładnie. Damy radę. – powiedział obejmując mnie ramieniem.

Od tego momentu musieliśmy stawić temu czoło.



Godzina 20.

Byliśmy już po wspólnej kolacji. Rodzice zaprzyjaźnili się z Harrym. Obiecałam tacie kolację z całą bandą. Nie byłam zadowolona z tego pomysłu ale nalegał. Wiadomo jak to chłopcy. Oni nie są normalni. Chyba każda ich fanka może to potwierdzić.

Byliśmy w moim pokoju. Rodzice poszli też do siebie, ponieważ wcześnie rano muszą jechać do pracy. Leżałam z Harrym na łóżku, oglądaliśmy film pt. „Ted”. Całkiem fajna komedia. Dużo się śmialiśmy. Oczywiście nie zabrakło dziwnych skojarzeń ze strony Harrego, ale dało się jakoś wytrzymać. Po filmie, czyli o godzinie koło 22 wyłączyliśmy telewizor. Po ciemku siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Szczególnie o rodzinie Harrego. Dowiedziałam się paru rzeczy, o których chłopak wcześniej nie wspominał. Od teraz wiedziałam już o nim praktycznie wszystko. On o mnie też. Czasem warto przeprowadzić taką rozmowę. Po północy stwierdziłam, że Harry mógłby zostać. Było późno i bezsensu żeby wracał do domu. Chłopcy by się nie obrazili. Właśnie. Jakoś się o nas nie martwią ani nic. Może nie chcieli się narzucać dopóki sobie nie wyjaśnimy. Zadzwonię do nich rano – pomyślałam.

Położyłam się w raz z Harrym. On wiedział że musi uważać. Ja jednak przytuliłam się do jego torsu i zasnęłam.



Rano 10.

Obudził mnie dzwoniący telefon.

- Halo? – spytałam zaspanym głosem.

- No cześć nie wpuścisz nas przypadkiem? – spytał Louis.

- Że co proszę ?

- Stoimy pod twoimi drzwiami i nikt nie chce raczyć nam otworzyć.

- Już chwila, tylko wstanę.

Rozłączyłam się. Obudziłam Harrego ciepłym pocałunkiem w usta.

- Takie pobudki to ja poproszę codziennie.

- Dobra daruj sobie, bo chłopacy czekają na dole pod drzwiami.

- Serio?

- Ta, Lou przed chwilą dzwonił żebym otworzyła im drzwi. Pewnie będą się o ciebie pytać. Powiem im, że nie wiem gdzie jesteś. To będzie taki mały prima aprilis

- Okej, ale idziesz tak sobie o bez żadnego buzi czy coś? – Harry zrobił maślane oczy. Ja natomiast musnęłam jego usta i wstałam z łóżka. Szybko złapałam swoją bluzę i poszłam na dół. Kiedy otworzyłam drzwi oślepiło mnie słońce.

- Dobra, wiem, że jestem seksowny – stwierdził Louis patrząc na mój grymas.

- Chciałbyś hahaha. Chodźcie. – wpuściłam ich do środka.

- Nie wiesz może gdzie podziewa się Harry? – spytał Zayn siadając przy stole wraz z resztą.

- Nie.

- Nie widziałaś się z nim wczoraj. – spytał Niall.

- Widziałam, ale potem już nie gadaliśmy.

- Pogodziliście się chociaż? – spytał kolejny Liam.

- Nie sądzę. Czekajcie pójdę po brata. – poszłam na górę tak na prawdę po Harrego. Brat wyszedł gdzieś. Pewnie właśnie jest z Max’em. Harry siedział na łóżku. Kiwnęłam głową na znak żeby poszedł ze mną. Kiedy schodziliśmy schodami 4/5 zespołu było trochę zdziwione.

- I co? Dalej nie wiesz gdzie jest Harry? – spytał śmiejąc się Louis.

- W pokoju jednak był.

- Miło was widzieć znowu razem. – stwierdził Liam. Harry objął mnie ramieniem.

- Mnie też to cieszy. To co może wspólne śniadanie?

- Taaaaaak! Głodny jestem. – wykrzyczał Horan.

- A kiedy nie jesteś?

- Chyba tylko jak śpi. – stwierdził Zayn.

Wszyscy zabraliśmy się za przyrządzanie śniadania. Miło było być całą szóstką. Już zapomniałam kiedy tak spędzaliśmy razem czas. Pomyślałam, że moglibyśmy dziś gdzieś wyskoczyć. Postanowiłam spytać chłopców po śniadaniu. Oczywiście podczas posiłku nie obyło się bez głupot. Jak na moją prośbę przystało pomogli mi posprzątać.

- Może byśmy gdzieś dziś wyskoczyli? – spytałam.

- Co proponujesz ? – spytał Zayn.

- Hmmm, może wesołe miasteczko? – podrzucił pomysł Louis.

- Chciałam to powiedzieć.

- Może twój brat pójdzie z nami? – zaproponował Harry.

- Nie wiem gdzie jest, a nie chce mi się zbytnio go szukać czy też dzwonić do niego bo pewnie jest z kolegami.

- Co z ciebie za siostra? – zaśmiał się Niall.

- No właśnie nie wiem. – zaśmialiśmy się wszyscy. – to co? Ja się idę przebrać i idziemy na miasto, a potem do wesołego miasteczka? – chłopcy przytaknęli.

Poszłam na górę. Z szafy wzięłam szorty, luźną, miętową koszulę i jasny sweterek. Na nogi nałożyłam beżowe conversy. Średnim tempem zeszłam na dół. Chłopcy jak zwykle się wygłupiali. Prawie wleciał na mnie uciekający Zayn przed Niallem.

- Ej dzieci. Może by tak idziemy?

- Jasne. Tylko skoczę jeszcze do łazienki. Od tego pościgu zachciało mi się. – powiedział Zayn.

- To poczekamy. – nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.

- Spodziewasz się kogoś? – spytał Harry.

- Nie przypominam sobie żebym się z kimś umawiała.

- Tak właściwie to moja mała niespodzianka. – powiedział Liam otwierając drzwi.



---------------------------------------------------------------------

No i mamy kolejny dzięki Alicji ;* 
Hahaha, szantażystko jedna . ;*


Okej, więc u góry po prawej stronie dodałam obserwatorów ( za sugestią Alicji ). Chciałabym wiedzieć ile osób czyta więc dodawajcie się, bo ankiety nic nie dają ;P A przynajmniej będziecie informowane o rozdziałach.
Usunęłam również weryfikacje obrazkową żeby łatwiej wam się dodawało komentarze. ( nie wiedziałam, że była włączona ) ;)

NN -> 10 kom. ( już jestem w trakcie pisania. )


CZYTASZ = KOMENTUJESZ I DODAJESZ DO OBSERWOWANIA
DZIĘKUJĘ!