poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego Nowego Roku !

Chciałabym złożyć wam życzenia noworoczne ! 


Szczęśliwego Nowego Roku ! Udanego sylwestra do białego rana, zero kaca na następny dzień i żebyście spełniły swoje postanowienia noworoczne ! Amen. 


Nowy rozdział pojawi się jutro ! 

Libster Blog Award

Zostałam pierwszy raz nominowana do Libster Blog Award przez www.kaaczkaaxd.blogspot.com za co dziękuję ; **

Pytania :

1. Co spowodowało, że założyłaś bloga?
Przed założeniem bloga napisałam chyba z siedem rozdziałów tego opowiadania. Kiedy moja koleżanka się o tym dowiedziała poprosiła mnie o wysłanie moich wypocin. Stwierdziła,że to co napisałam nadaje się na bloga, więc pod jej wpływem założyłam bloga. Gdyby nie ona nie było by mnie tu.

2.Czy lubisz KoRn?
Nie znam ;)

3. Co cię inspiruje? 
Takowych inspiracji jakoś do pisania nie mam. To tylko przypływ weny.
Ale jak już to muzyka <3

4. Co lubisz najbardziej robić?
Słuchać muzyki, grać w siatkówkę jak i ją oglądać w TV, spędzać czas ze znajomymi.

5. Ilu masz przyjaciół?
Szczerze? Takich naj naj naj nie mam. W szkole mam dobrą paczkę znajomych. Po za szkołą to też znajdą się koleżanki. ;)

6. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
Tak

7. Ulubiony zespół?
One Direction.

8. Ulubiona książka?
Nie mam, ale lubię książki o zjawiskach paranormalnych i pisane przez życie.

9. Jakie masz plany na przyszłość?
Jak na razie to chcę dostać się do dobrego liceum/technikum. Potem to już samo wyjdzie.

10. Postanowienie noworoczne? Jak tak to jakie?
Stać się lepszą przyjaciółką oraz córką. 

11. Co robisz, żeby szybciej zasnąć?
Słucham muzyki, oglądam tv.


To już wszystkie pytania, za które jeszcze raz dziękuję. 

Moje nominacje : 

Pytania : 
1. Masz jakieś postanowienie noworoczne? Jak tak to jakie?
2. Ulubiona piosenka 2012 roku.
3. Najlepsze wydarzenie 2012 roku.
4. Co robisz w wolnych chwilach?
5. Ulubiony wykonawca i dlaczego ?
6. Ulubiony zespół i dlaczego?
7. Wymarzony kraj, w którym chciałabyś zamieszkać i dlaczego?
8. Ulubiona pora roku i dlaczego?
9. Co robisz kiedy się nudzisz?
10. Dlaczego założyłaś bloga?
11. Ktoś z twoich znajomych wie o twoim blogu?

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 15



Nagle ten ktoś postawił mnie na ziemię. Czułam jego oddech na swoim ciele. Obrócił mnie tyłem do siebie i rozwiązał sznur, którym były związane moje ręce. Zdziwiło mnie to zdeka, ale przez mój strach nie mogłam się skupić na tym co się dzieje. Nagle złapał za przepaskę, którą miałam na oczach. Kiedy ją rozwiązał przestraszyłam się.

- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! – krzyknęli wszyscy. O bożeee. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Wiedziałam, że coś wykombinują, ale że aż mnie porywać? Trochę adrenaliny nikomu nie zaszkodzi. Tym porywaczem okazał się Zayn. Zwróciłam się do niego zdenerwowana.

- Pojebało was? Nie zdajecie sobie sprawy jak się bałam? Jesteście okropni. – oburzyłam się, ale w głębi duszy dziękowałam Bogu za to, że ich mam i, że zrobili mi taki wspaniały prezent. Zayn oczywiście z mojego grymasu nie mógł przestać się śmiać.

- Ej, to nie jest śmieszne. – walnęłam go w ramię. Nagle reszta chłopaków podbiegła do mnie. Zrobiliśmy wspólnego misia.

- No dobra, dzięki za imprezę i wgl jesteście cudowni i bardzo was kocham, ale ja jestem ubrana w dres i na głowie mam szopę. – dotknęłam swoich włosów. Chłopcy spojrzeli na siebie wymownie. – Iiii ? – Liam kiwnął głową do Louisa, który złapał mnie za rękę i zaprowadził do jakiegoś pomieszczenia. Kiedy weszłam do pokoju Lou zniknął. Na stoliku leżało ozdobne czarne pudełko z kokardką i liścikiem. Na kartce było napisane : Zwrotu nie przyjmujemy. Odłożyłam list na bok i zaczęłam rozpakowywać takowe pudełko. Nie mogłam w to uwierzyć. Moim oczom ukazała się piękna, brzoskwiniowa sukienka na szerokich ramiączkach i z czarnym, cienkim paseczkiem w pasie. Osz w mordę. – pomyślałam. Pod stołem leżały beżowe szpilki. Po drugiej stronie pokoju było lustro z moją kosmetyczką, w której były kosmetyki i rzeczy do włosów. Zrozumiałam, że to wszystko jest po to abym się ogarnęła. Te głupki dobrze pomyśleli. Wzięłam ubiór, który dla mnie przygotowali i ubrałam się. Ogarnęłam włosy oraz buźkę. Ostatni raz spojrzałam się w lustro i wyszłam z pomieszczenia. Kiedy to zrobiłam wszyscy na mnie spoglądali z uśmiechem. W tłumie zobaczyłam swoje koleżanki z siatkówki. Podeszłam do nich i podziękowałam im za przyjście. Potem już podchodziłam do wszystkich. Znajomi moich przyjaciół to jak moi znajomi. Po jakiś 20 min włóczenia się po lokalu zapomniałam o chłopakach. Nigdzie ich nie było. Nagle ktoś położył rękę na moim ramieniu.

- Cześć siostra. Wszystkiego najlepszego piękna. – przytulił mnie.

- Dzięki Mike. Nie widziałeś może chłopców? – spytałam rozglądając się wokoło. Ten złapał mnie za rękę i zaprowadził przed scenę, na której było 5 krzesełek. Nagle wszystkie światła zgasły. Operatorzy konsoli skierowali błysk na scenę. Oni już tam siedzieli. Wszyscy ucichli. Stałam w środku koła, które zostało utworzone przez zebranych ludzi. I się zaczęło. Bez zbędnych słów zaczęli śpiewać. Jaką piosenkę? Tą z koncertu pamiętacie? Łzy cisnęły mi się do oczu. Przyłożyłam ręce do ust i podekscytowana wsłuchiwałam się w głosy przyjaciół. Każdy z nich patrzył mi się w oczy, przez co czułam się wyjątkowa. To są moje najlepsze urodziny w życiu. Kiedy skończyli podbiegłam do nich zalana łzami. Zrobiliśmy grupowego miśka.

- Wielkie brawa dla naszej jubilatki. Alex wszystkiego najlepszego. – powiedział Liam do mikrofonu. Ja wyszeptałam tylko krótkie dziękuję.

- Więc zaczynamy imprezę ! – krzyknął Malik.

Wszyscy zaczęli tańczyć. Oczywiście moje nogi odmawiały posłuszeństwa, więc klapnęłam przy stoliku dla naszej siódemki ( czyt. Liam, Zayn, Louis, Harry, Niall, Mike i Alex ). Przez 10 min byłam sama. Kiedy nogi zdążyły mi odpocząć Zayn robiący za Dj’a poprosił abym wybrała pierwszą osobę do pierwszego wolnego tańca. Robiąc bratu na złość wytypowałam jego.

- Ale siostra. – marudził kiedy ciągnęłam go na parkiet. – ja, ja tańczyć nie umiem.

- Zrób to dla mnie. – zrobiłam oczy ze Shrek’a.

Po moich błaganiach nie miał wyjścia się nie zgodzić. Wtuliłam się w brata tors, którym mnie objął. Nie wiem skąd ale Zayn puścił piosenkę naszego dzieciństwa. Od razu przypomniały mi się beztroskie lata. Kiedy to się było małą, głupią dziewczynką, która lubiła psocić się bratu. A teraz? Ta mała ma 17 lat, kochającą się rodzinę i 5 przyjaciół bez, których jej życie byłoby nudne. Chyba, że Mike na coś by wpadł. Tak, jest do tego zdolny. Przecież to mój brat, te same geny i w ogóle. Kiedy skończyliśmy siostrzano-brackiego przytulańca na sali rozbrzmiały dźwięki kolejnego wolnego utworu. Puściłam Mike’a i rozejrzałam się po pomieszczeniu.

- Mogę czy kogoś sobie upatrzyłaś? – spytał Loczek.

- Patrzę gdzie mogę się przed tobą schować. – zaśmiałam się podając mu rękę, po którą wyciągnął swoją. Tak jak brat, Hazza objął mnie w pasie. Swoje ręce położyłam jemu na barkach. Tańczyliśmy do Moments. Po zwrotce Liama, zaczęłam bawić się kołnierzem Harrego. On zaczął się uśmiechać. Jego uśmiech zwrócił moją uwagę. Jego dołeczki, hoho, to się nazywają Hazzowe dołeczki.

- Wszystkiego najlepszego piękna. – szepnął mi do ucha. Po moim ciele przeszło milion dreszczy. Moją odpowiedzią był szczery uśmiech w jego stronę. Piosenka się skończyła. Zayn puścił jakieś żwawe piosenki. Harry spytał czy chcę odpocząć. Zgodziłam się. Poszliśmy w kierunku naszego stołu przy którym siedział Niall z Liamem. W pewnym momencie zauważyłam, że nie ma za mną przyjaciela. Obejrzałam się i zobaczyłam, że rozmawia z jakąś dziewczyną. Laska była mojego wzrostu o brązowych włosach. Buźka nie za brzydka. Rozmawiali i śmiali się. Olałam to. Dlaczego olałam? Coś ze mną nie tak? Dosiadłam się do chłopców, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali.

- Co tam chłopcy? – spytałam z uśmiechem siadając przy Liamie.

- A plotkujemy. – zaśmiał się Niall.

- Chłopcy i plotkowanie? To źle wróży. O kim jest rozmowa?

- Widzisz tą dziewczynę koło Hazzy? – wskazał palcem Liam.

- Tak. Kto to? – spytałam.

- Jego przyjaciółka, której dawno nie widział. I tak ją sobie obczajamy. Albo tamte przy konsoli, przy której Zayn szaleje wraz z Louisem. – wskazał Niall.

Jego przyjaciółka. Te dwa słowa tylko weszły w moje myśli. Z małą? Z małą zazdrością patrzyłam na nich. To jak śmiali się i przypadkowo dotykali swoje ręce bo przypominały im się jakieś wspólne wspomnienia. Czy ja też jestem jego przyjaciółką? Dalej już nie zwracałam na nich uwagi. Mozolnie bawiłam się słomką w szklance z sokiem pomarańczowym. Dołączyłam do tego patrzenie się na obcasy. Wiecie jakie to interesujące? Nawet nie zauważyłam kiedy Zayn zmienił repertuar na wolniejszy.

- Zatańczysz z tatkiem? – spytał Liam wyciągając do mnie rękę.

- Jasne. – cieszyłam się, że wyrwał mnie z rozmyślań jaką jestem przyjaciółką.

Wraz z Paynem poszliśmy na parkiet zostawiając przy tym Nialla i Louisa, który przeze mnie nie zauważony dołączył do blondyna. Cały taniec przegadaliśmy. Liam pytał jak się bawię i czy jestem zadowolona z prezentu. Oczywiście że byłam zadowolona. Bawiłam się całkiem nieźle. Chłopak na szczęście nie podeptał mi nóg. Kiedy piosenka się zmieniła przybiegł do nas Louis

- Odbijam jubilatkę. – z uśmiechem dałam się porwać królowi parkietu. Lou całkiem nieźle wywijał. Potem dołączył do nas Zayn, a Niall zabrał się za konsolę. Przez tych tańczących głupków nie zwracałam uwagi na Harrego. Zayn oczywiście musiał odwalić ruchy Bieber’a. Nie najgorzej mu wyszło. Byli by dziwni gdyby się przy tym obydwoje nie wygłupiali. Po chwili Niall włączył wolną piosenkę i zmierzył w moim kierunku. Ja lekko się uśmiechnęłam, a kiedy doszedł objęłam jego szyję, a on mój pas. Światła trochę przygasły. Moje ręce zeszły z barków blondyna. Po prostu trochę mnie już bolały. Przytuliłam się do chłopaka. Ten mocno mnie objął. Poczułam, co ja poczułam? Poczułam ciepło, bo było mi trochę za gorąco. Pewnie spociłam się jak mops czy coś w tym stylu. Tak trwaliśmy przez całą piosenkę, bez zbędnych słow. Liczyła się tylko nasza obecność. Po tańcu odrywając się od przyjaciela zobaczyłam w oddali wchodzących do lokalu rodziców. Podbiegłam do nich.

- Co wy tu robicie? – spytałam z uśmiechem przytulając mamę, potem tatę.

- Przywieliśmy twój prezent.

- Mamo, nie potrzeba mi nic więcej. – powiedziałam.

- Ale to prezent od nas jak i od chłopców. – oznajmił tata. – Czeka na ciebie w garderobie.

- No dobrze, idę sprawdzić. – powiedziałam i powędrowałam do pokoju.

Po drodze chłopcy ze znaczącym dla nich uśmiechem patrzyli na siebie. Jeżeli to coś głupiego to nie żyją – pomyślałam. Kiedy doszłam do drzwi, kiedy je otworzyłam byłam w szoku. Na kanapie siedziała Julia. Ze łzami w oczach rzuciłam się jej na szyję.

- O boże! Julia ! – krzyknęłam szczęśliwa.

- Ej, bo mnie udusisz. – oznajmiła Julia, która jak przypuszczałam nie mogła oddychać.

- Jak niespodzianka? – powiedział Zayn wchodzący z chłopakami do pokoju.

- Nie wiem jak wam dziękować. A właśnie. Julia to Zayn, Niall, Louis, Liam i Harry. – Harry? Co on tu robi. – Chłopcy to Julia. – przedstawiłam ich sobie.

- Hej miło nam cię poznać. – powiedział Louis za wszystkich.

- Musimy was przeprosić. Mamy z Julią tyle do nadrobienia. – złapałam przyjaciółkę za rękę, po czym wyszłyśmy.

Wraz z Julią usiadłyśmy przy oddalonym od reszty stole, abyśmy mogły siebie słyszeć przy głośnej muzyce. Dziewczyna opowiadała co się dzieje w Polsce. Kto z kim chodzi, kto z kim zerwał i takie tam. Powiedziała również, że zostaje w Londynie dwa dni bo potem jedzie z rodzicami na wycieczkę do Hiszpanii. Postanowiłyśmy wykorzystać te dwa dni na zakupy, czyli to co dziewczynki lubią najbardziej. Również brakowało mi rozmowy z dziewczyną. Nie żeby z chłopakami się źle gadało ale tu w Londynie nie miałam przyjaciółki, więc chciałam wykorzystać te dwa dni na wszystko. Przez te wszystkie emocje i niespodzianki straciłam poczucie czasu. Spojrzałam na zegarek – 1 w nocy. Postanowiłam wyjść odetchnąć świeżym powietrzem. Poszłam do garderoby po jakąś bluzę.

- Gdzie się wybierasz?

- Chciałam się przejść.

- Mogę iść z tobą? - spytał.





-----------------------------------------------------------

Nareszcie napisałam. ;P 
Na początku miałam inne plany co do tego rozdziału, ale wyszło jak wyszło.
Myślę, że mi się nie udał. Ale to zostawiam wam do oceny.

Życzenia :

Wesołych Świąt spędzonych miło z rodziną, przyjaciółmi. Dużooooo wymarzonych prezentów. Dobrego jedzenia, które mam nadzieje, że pójdzie w CYCKI a nie w tyłek. Spełnienia waszych najskrytszych marzeń, zdroooowia, abyście się nie rozchorowały na sylwestra. ! 

Takie skromne życzenia. 



Ps. NN -> 10 komentarzy.
Ps. ODDAWAJCIE GŁOS W ANKIECIE, KTÓRA DOTYCZY OPOWIADANIA.




WESOŁYCH ŚWIĄT ! 


sobota, 22 grudnia 2012

Post informacyjny.

Heej. ! ;P

Więc tak mam dla was dwie informacje. :

- CHCIAŁAM PODZIĘKOWAĆ ZA PONAD 2500 WYŚWIETLEŃ I PRAWIE 100 KOMENTARZY.
Jesteście wielcy ! Na serio. MASSIVE THANK YOU !

- Wiem, że jest już 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. ( za co dziękuję ), dzisiaj nie dam rady dodać nowego. Przypuszczam, że rozdział ujawni się w poniedziałek koło godziny 11 (24.12.2012), jako prezent. Czemu dopiero w poniedziałek? - muszę dopisać 1 i 1/3 strony Worlda. jutro zamierzam to napisać.

W poniedziałek paczajcie na bloga z nowym rozdziałem ! .

Jeśli macie jakieś sugestie co do bloga piszcie pod tym postem . ;)

czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 14



Piątek.

Rano obudziłam się o 9. Po ciężkiej nocy moje wory pod oczami były ciemniejsze i opuchnięte niż zwykle. Zmarnowana zarzuciłam na siebie koc, na stopy założyłam ciepłe bambosze i tak zeszłam na dół. Kiedy uśmiechnięta mama mnie zobaczyła przestraszyła się. Nie wspomnę o Mike’u, który od początku się ze mnie śmiał. Pocałowałam mamę w policzek na dzień dobry i usiadłam obok śmiejącego się brata. Ręce otulone kocem położyłam na stole i oparłam o nie głowę.

- Jak noc? – spytała mama z uśmiechem.

- Może Alex powie. – poklepał mnie po plecach Mike.

- A jak wyglądam? – zakpiłam.

- Ślicznie. Wszystkiego najlepszego skarbie. – powiedziała mama kładąc przy mojej głowie miskę z mlekiem i płatki. Podniosłam się złapałam za opakowanie i wsypałam ulubione płatki do miski. Mike zrobił to samo. Przy posiłku ledwo co rozmawiałam z domownikami. Jednym słowem byłam nieprzytomna. Po chwili zobaczyłam tatę schodzącego po schodach z torbami.

- A ja się jeszcze nie spakowałam. – powiedziałam szeptem.

- No to na co ty czekasz!? – krzyknął nad moim uchem brat.

- Nie drzyj się. Jeszcze słyszę. – z kwaśną miną wstałam od stołu. – Nie mam na nic siły. Mike, w związku z moimi urodzinami mógłbyś mnie zanieść?

- Niech ci będzie. - Mike zgodził się .

Wskoczyłam na plecy brata. Mój „konik” trochę ociągał się na schodach ale jak na Mike’a przystało dotarł na miejsce. Kiedy wyszedł z pokoju powoli zabrałam ubrania z torby i poszłam do łazienki się ogarnąć. Po 30 min słyszałam głos mamy z dołu. Szybko wrzuciłam niechlujnie rzeczy do torby, a resztę do plecaka. Rozbudzona założyłam szary sweter, plecak a torbę chwyciłam w rękę. Kiedy wychodziłam z pokoju spojrzałam jeszcze na pomieszczenie w celu sprawdzenia czy wszystko zabrałam. – okej, telefon mam, IPoda mam, słuchawki, ciuchy. – pomyślałam. Zeszłam na dół. Wszyscy już na mnie czekali. O godzinie 11 wyjechaliśmy. Pogoda była śliczna. Jak to się mówi – po burzy zawsze wychodzi słońce. Wiadomo, nie było aż tak gorąco, ale mogłam pozwolić sobie na krótkie spodenki. Kiedy wyjechaliśmy z leśnej drogi odzyskałam zasięg. Szybko wystukałam wiadomość do chłopaków. Każdemu z nich ją wysłałam – już do was wracam. Każdy odpisał – okej. Na widok i ich sms-ów promiennie się uśmiechnęłam. Nie mogłam się doczekać kiedy ich zobaczę. Oczywiście brat jak to brat śmiał się ze mnie. Podczas jazdy śpiewaliśmy różne piosenki, które leciały w radiu. Kiedy usłyszałam WMYB oczywiście nie mogłam odpuścić sobie śpiewania. A raczej fałszowania. Po skończonym mini koncercie byliśmy już na miejscu.

- O tak! Nareszcie w domu. – powiedziałam wychodząc z samochodu.

- Aż tak źle było? – spytał tata.

- Nie pomijając braku zasięgu, Internetu oraz burzy było cudownie. – uśmiechnęłam się do niego. Ten odpowiedział mi tym samym.

Weszliśmy. Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Zaniosłam torby do pokoju i od razu zadzwoniłam do chłopaków. Zrobiłam wyliczankę, do którego miałam zadzwonić. Wypadło na Louisa. No ładnie. Odebrał po drugim sygnale.

- Hej, wpadniecie? – cieszyłam się gdy usłyszałam jego głos.

- Heej, miło cię słyszeć. Wraz z Zaynem, Liamem i Niallem musimy zostać w studiu, bo musimy przećwiczyć piosenki. Harry do ciebie wpadnie. Będzie za jakieś 15 min.

- A wieczór ogarniamy wszyscy razem? – kolejne pytanie z moich ust.

- Raczej wątpię. Dzisiaj mamy pracowity dzień. – albo zapomniał o moich urodzinach albo coś knują.

- No dobra. – odpowiedziałam ze smutkiem. – To pa. – dodałam.

- Trzymaj się. – pożegnał się.

Zrezygnowana samotnymi urodzinami rzuciłam telefon na łóżko. Włączyłam laptopa i od razu weszłam na TT i pocztę. Masa maili zasypywała moją skrzynkę. Wszystkie z życzeniami od przyjaciół i rodziny. Oczywiście na TT też. Nie zauważyłam życzeń od chłopaków. Co prawda najlepsze życzenia są w Realu a nie w Internecie. Kiedy skończyłam szperać w necie usłyszałam dzwonek do drzwi. No tak. Zapomniałam, że Harry przychodzi.

- Aleeex! Ktoś do ciebie! – krzyczała mama z kuchni.

- Już idę. – powiedziałam wychodząc z pokoju.

Kiedy zobaczyłam ucieszoną mordkę Hazzy od razu rzuciłam się mu na szyję. W końcu jestem w domu.

- Heeej, mała. A to za co? – zdziwił się troszkę.

- Dawno cię nie widziałam. I nie jestem mała, jasne? – walnęłam go w ramię.

- Okej. Opowiadaj jak było. – powiedział idąc za mną do pokoju.

- Fajnie nawet. Bez was to nie to samo. – powiedziałam siadając na łóżku. Harry zajął miejsce obok mnie.

- A ty czemu nie jesteś z chłopakami w studio? – spytałam się.

- Bo ja już mam przećwiczone swoje solówki. – uśmiechnął się.

- A to wy nie ćwiczycie razem? – lekki zdziw.

- Czasem musimy sami popracować nad swoim głosem. Nie da się ćwiczyć swojej tonacji w grupie. Ale zazwyczaj takie próby są raz na dwa miesiące więc wiesz. – powiedział kładąc się na poduszce. Chyba mój sufit go zaciekawił bo mu się przyglądał.

- Co tak patrzysz? Jest tam coś ciekawego? – spytałam kładąc się obok niego.

- Mam ci powiedzieć? – zakpił.

- A czemu nie? – zaśmiałam się.

- Okej, tylko proszę cię nie mów nikomu. Rozumiesz, nikomu. – patrzył na mnie błagalnym wzrokiem.

- No spoko. Mów. – zamieniłam się w słuch.

- Bo wiesz, nie wiem jakby ci to powiedzieć ….. …… Masz … teletubisie na suficie. – pokazał palcem.

- Dobrze się czujesz? – przyłożyłam rękę na jego czoło ze śmiechem.

- Tak a co? – spytał ze zdziwieniem.

- No bo wiesz. Może mam schizofrenie? – ciągle śmiałam się z jego głupoty.

- Żartowałem. – zaczął mnie łaskotać.

- Ha … Harry … Przee … stań … - teraz to ja go błagałam o litość. Przestał z uśmiechem na twarzy.

- Która jest godzina? – spytał zabierając łapy z mojego brzucha i podnosząc się. Spojrzałam na zegarek – 16.

- 16. – powiedziałam.

- Wiesz, muszę już lecieć. – powiedział

- Już? – spytałam ze smutkiem.

- No do studia. – pocałował mnie w policzek i wyszedł jak poparzony.

- Co się z nimi dzisiaj dzieje? – pomyślałam.

Zeszłam na dół. Zajrzałam do lodówki w poszukiwaniu jedzenia. Rodziców nie było, brat też gdzieś się ulotnił. Super urodziny. Z lodówki wzięłam kawałek lazani i wsadziłam ją do mikrofali, którą ustawiłam na 2 min na podgrzanie. Zrobiłam sobie również kubek kakaa i usiadłam przed telewizorem. Po czasie mikrofala zaczęła piszczeć. Powoli zwlekłam się z kanapy, z szafki wzięłam widelec oraz wyciągnęłam lazanie. Klapnęłam na sofie. W telewizji leciały jakieś powtórki seriali. Postanowiłam obejrzeć Spangeboba na Nickelodeon. Szczerze to nie lubię tej bajki bo jest głupia i bezsensowna, no ale nic innego nie było więc byłam zdana tylko na to. Wiecie dlaczego ta bajka była głupia? Po pierwsze, jak można rozpalić ognisko pod wodą? Po drugie jak może wiewiórka mieszkać pod wodą? Po trzecie zero przesłania. Po czwarte ta bajka niczego nie uczy, a dzieci będą później głupie bo powiedzą w przedszkolu, że można rozpalić ognisko na dnie morza. Zero przesłania. Ale co tu się rozżalać nad głupią telewizją. Tak właśnie wyglądają moje super słodkie urodziny. Da się to jeszcze naprawić? Wątpię. Wyłączyłam telewizor i z kubkiem poszłam do pokoju. Wzięłam telefon i napisałam do Nialla z zapytaniem co robi. Nie odpisał, a zawsze odpisuje. Może przez te próby. Nie będę mu przeszkadzać – pomyślałam. A co Harrego tak pognało? Czyżby coś kombinował? Jak zwykle z resztą. Po namyśle zadzwoniłam do Juli. Przegadałyśmy chyba z dwie godziny. Sporo jej naopowiadałam. Trochę poprawiła mi humor. Oczywiście życzenia składała przez połowę czasu jakiego rozmawiałyśmy. Na koniec się pożegnałyśmy. Była godzina 17.30. Za oknem było szaro. Pogoda też nie za ciekawa. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Czyżbym miała niezapowiedzianego gościa? Nie przypominam sobie żebym kogoś zapraszała. Powlekłam swoje niezbyt ładne ciało na dół. Otworzyłam drzwi. Nikogo nie było. Może ktoś się pomylił. Poszłam do salonu. Po 5 min znowu dzwonek. Otworzyłam i wyszłam na zewnątrz. Pusto. Nagle ktoś zasłonił mi oczy czarnym materiałem i mocno złapał mnie za ręce. Serce skoczyło mi jak oszalałe. Próbowałam się uwolnić ale ten ktoś związał mnie i przerzucił przez ramię. Oczywiście krzyczałam. Ten ktoś nic nie mówił. Czułam tylko jak pakuje mnie do samochodu. Strach paraliżował mój głos więc nic nie mogłam z siebie wydusić. Boże. Co się ze mną stanie? Co ja zrobię? Nie mam przecież telefonu, ani niczego. Wszystko w domu. Co się stanie jak mnie zabije? Nie zobaczę już rodziny ani chłopców. I to w swoje urodziny. Pięknie. W Polsce może i miałam paru wrogów, ale do żadnych awantur nie dochodziło. Tyle myśli przelatywało mi przez głowę. Nie wiem jak długo jechaliśmy. W samochodzie była cisza. Próbowałam się uwolnić ale nadaremno. Ten ktoś wiąże mocy supeł. Taki nie możliwy do rozwiązania jak na moje zdolności. Słyszałam tylko jak stajemy. Ktoś zgasił silnik i wyszedł z samochodu. Pewnie po nóż – pomyślałam. Otworzył bagażnik coś z niego wyciągając. Bałam się gorzej niż przy burzy. Nagle otworzył moje drzwi, z których mnie wyciągnął i znowu przerzucił przez ramię. Już myślałam że zginę. Jeszcze na dodatek zaczęło padać. Ja tu o pogodzie zamiast o tym, że mogę zginąć. Błagam niech mnie ktoś już szuka albo coś. Weszliśmy o jakiegoś budynku. Była dosłowna cisza. Słyszałam tylko bicie swojego serca oraz oddech prawdopodobnie mordercy. Myślałam, że zginę. Nagle ten ktoś ...




-------------------------------------

Poganiacie mnie więc dodaję nowy, który właśnie napisałam. Miałam na początku trochę inną wizję, ale niech jest jak jest. Mam nadzieję, że się wam podoba ! . ;d Piszcie co myślicie !

NN --> 10 komentarzy ( standard ) 

czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 13



Czwartek.

Jutro mam urodziny – pomyślałam kiedy wstałam z łóżka.

Zegar wskazywał 11. Małymi kroczkami, powolutku podreptałam do łazienki aby wziąć zimny, pobudzający prysznic. Ślamazarnymi ruchami ubrałam się i ogarnęłam włosy. Z kuchni słyszałam mamę wołającą na śniadanie. Podrałowałam do pomieszczenia i zasiadłam na krześle przy szarym blacie. Mama podała mi jajecznicę i bułkę z masłem.

- A gdzie tata i Mike? – spytałam rozglądając się za nimi.

- Poszli na ryby. – odpowiedziała z uśmiechem. Mój brat i ryby? Już to widzę.

- Co dzisiaj robimy? – zadałam pytanie.

- Idziemy na kajaki, a wieczorem rozpalimy ognisko.

- To fajnie. – po skończonym śniadaniu pobiegłam do pokoju szukać zasięgu. Nadaremno.





~~ Perspektywa Nialla ~~ W tym samym czasie w domu chłopaków ~~



Po zjedzonym wspólnie śniadaniu postanowiłem pójść poszukać koleżanek Alex, które mam zaprosić na imprezę urodzinową. Z pokoju zabrałem szarą bluzę, oznajmiłem chłopakom, że wychodzę i udałem się na obiekt, w którym ostatnio grały mecz. Pogoda tego dnia była okropna. Szaro, ponuro. Miałem wrażenie, że zacznie padać. Co jakiś czas podchodziły do mnie fanki prosząc o zdjęcia i autografy. Po pół godzinie doszedłem na miejsce. Gdy tylko wszedłem do budynku musiałem się zgubić. Kiedy w końcu doszedłem na sale w oddali ujrzałem znajome mi twarze. Tak to one. Koleżanki Alex. Z uśmiechem na twarzy podszedłem do rozgrzewających się dziewczyn.

- Hej. – powiedziałem do jednej z nich.

- Hej. Szukasz Alex? – spytała grzecznie.

- Nie. Przyszedłem do was z zaproszeniem w piątek na imprezę urodzinową dla Alex. – uśmiechnąłem się.

- O której i gdzie? – spytała druga dziewczyna.

- O 18 w klubie TROLL. Będziecie?

- Jasne! – odpowiedziały wszystkie.

- To do zobaczenia. – pożegnałem się z nimi.

Kiedy wyszedłem z budynku zaczęło padać. Spojrzałem na zegarek aby sprawdzić godzinę – 14, po czym samotnie przechadzałem się po opustoszałych londyńskich ulicach. Fajnie jest czasem odpocząć tak po prostu. Odpocząć od wszystkiego. Od tego co się dzieje. Raz na jakiś czas tak robię. Odcinam się od chłopaków i gdzieś wychodzę. Czemu akurat dzisiaj? Przez dwa dni nie widziałem Alex. Stęskniłem się za nią. Wiem, że jutro wraca ale codzienne spędzanie czasu robi swoje. Przyzwyczajenie. Pewnie nie tylko ja tęskniłem za jej towarzystwem. Cieszę się, że ją poznałem. Z rozmyślań wyrwał mnie telefon.

- Co tam bracie? – spytałem dzwoniącego Liama.

- Gdzie się podziewasz w taką pogodę?

- Powoli wracam do domu, a co? – spytałem.

- Coś się stało? – spytał z troską w głosie.

- Raczej nie. – rozłączyliśmy się.

Kiedy wróciłem do domu Harry z Louisem ganiali się po całym salonie bóg wie z jakiego powodu. Zayn oglądał telewizję, a Liam szedł w moją stronę. Spytał się czy chce coś do jedzenia. Zakpiłem z niego. Przecież ja zawsze jestem głodny. Wraz z przyjacielem udaliśmy się do kuchni. Payne otworzył lodówkę i wyciągnął produkty, które potrzebował na zrobienie kanapek. Po 10 minutach objadałem się kanapkami, które tylko Liam umiał robić najlepiej. Podziękowałem mu za posiłek i udałem się do salonu. Harry i Louis gdzieś się ulotnili, a Zayn już przysypiał na sofie choć była dopiero 16. Dołączyłem do mulata. Ten przełączył na jakiś film. W trójkę ( czyt. Niall, Liam, Zayn ) oglądaliśmy telewizję gdy do domu wparowali ucieszeni Harry z Louisem.

- Z czego cieszycie mordki? – spytał śpiący Zayn.

- Louis tańczył z osobą, która była przebrana za marchwkę. Z tego wszystkiego zrobiło się takie zbiegowisko jakby Lou robił jakiś pokaz tańca. To było śmieszne. – mówił Harry śmiejąc się przy tym.

- A ty zamiast dołączyć do mnie to musiałeś mi robić zdjęcia. – klepną go Louis.







~~ Perspektywa Alex ~~



Tak jak mama powiedziała, po obiedzie udaliśmy się na kajaki. Ja byłam z bratem a mama z tatą. Na początku było ciężko. Rodzicom też nie za dobrze szło. Po jakimś czasie męczarni zaczęliśmy rywalizować. Oczywiście wraz z Mike’em nie chcieliśmy przegrać, tak jak i rodzice. Ostatecznie był remis. Po wyczerpującej rywalizacji, którą skoczyliśmy o 18 poszliśmy do domu przygotować rzeczy na ognisko. Tata wraz z bratem poszli po gałęzie a ja wraz z mamą rozłożyliśmy koc i jedzenie. Po 20 min siedzieliśmy wszyscy razem piecząc kiełbaski na patyku. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się cały czas. Opowiadałam rodzinie trochę o chłopakach i o tym jak mi się z nimi żyje. Myślę, że z moich opowieści rodzice jak i Mike bardzo ich polubili. Cieszę się, że moja rodzina akceptuje moich nieogarniętych przyjaciół. Przeprosiłam rodzinę i poszłam ostatni raz przejść się brzegiem jeziora. Oczywiście doszłam do tego samego miejsca co wczoraj. Tym razem usiadłam na pomoście. Parę metrów ode mnie pływały kaczki radośnie gdakając. Kaczki gdaczą? Chyba tak to się nazywa. Małe kaczuszki dzielnie podążały za mamą. W oddali było widać zachodzące słońce. Niebo zrobiło się wpół pomarańczowe co z tego powodu zawsze robiło się zimno. W tej chwili nie chciałam nad niczym rozmyślać. Ten moment był cudowny. Tak jakby samotność była moim przyjacielem. W tej chwili nie potrzebowałam nikogo. Ważne, że byłam ja, kaczuszki i zachodzące słońce. Po dłuższej chwili zrobiło mi się zimno. Wróciłam do rodziny. Po cudownym wspólnie spędzonym czasie zmarznięci udaliśmy się do domu. Tata rozpalił kominek, żebyśmy się nie rozchorowali od zimna. Przygotowałam sobie kubek gorącego kakaa, ciepły, niebieski kocyk i udałam się do pokoju. Z mojej torby wyciągnęłam Ipoda i słuchawki. Usiadłam na łóżku opierając się o ścianę. Włączyłam urządzenie i założyłam słuchawki na uszy. Tego wieczoru postanowiłam posłuchać trochę rapu. Pierwszą piosenką był utwór Grubsona, potem Jeden Osiem L i Hemp Gru. Po polskich piosenkach przyszedł czas na zagraniczne. Z play listy ulubione wyszukałam parę piosenek. No i oczywiście przed snem nie mogłam sobie odmówić utworów chłopców. Rozpłynęłam się przy każdej. Nie mogłam się doczekać kiedy ich zobaczę. Po wypiciu kubka kakaa, otulona kocem położyłam się spać. Na moje nieszczęście nie mogłam zasnąć. Powędrowałam do brata.

- Hej, mogę? – spytałam wchodząc do jego pokoju. Jeszcze nie spał.

- Jasne, chodź. – powiedział robiąc mi trochę miejsca obok siebie. – coś się stało? – dodał.

- Nie mogę zasnąć. A ty czemu nie śpisz? – spytałam.

- Też nie mogę zasnąć. – uśmiechnął się.

- Jutro będę stara o rok. – zaśmiałam się.

- Oj tam, nie jesteś aż tak stara. – objął mnie ramieniem. – Nie możesz się doczekać jutra co nie?

- Tak. W końcu ich zobaczę. Wiem, że to tylko dwa dni ale strasznie się za nimi stęskniłam. – stwierdziłam z uśmiechem.

- Nie da się tego nie zauważyć. – zaśmiał się. – A z bratem to już nie chcesz spędzać czasu? – zaczął mnie łaskotać.

- Mike, prze .. przestań … no kurdeee, przestań. – nie mogłam ze śmiechu.

- Obiecasz, że będziemy więcej czasu spędzać razem? – przystopował.

- Nie obiecuję. – znowu mnie łaskotał.

- Albo przyjmiesz obietnice albo nie przestanę. – zaśmiał się złowrogo.

- Ok… okej. Zgoda. – w końcu przestał. – żartowałam. Powiedziałam i uciekłam.

Za sobą słyszałam tylko zdanie : jeszcze tego pożałujesz. Ja tylko odpowiedziałam : zobaczymy. Podreptałam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka. Przy włączonej lampce nocnej wlepiałam swój wzrok w sufit. Był taki, taki interesujący. Zamiast iść spać rozmyślałam o niebieskich migdałach. Rozmyślałam o tym i tamtym. O tych całych 17 latach mego życia. Tak, jutro kończę 17 lat. Co się przez ten czas wydarzyło? Przedszkole, komunia, szkoła, treningi, gimnazjum i bierzmowanie. Nic szczególnego. Do obecnych wakacji, które na pewno będą udane. Tak myślę. Po jakiś 30 min coś błysło. Wstałam i podeszłam do okna. Nagle usłyszałam grzmot. Przestraszyłam się. Muszę przyznać, że boję się burzy. Po kolejnym błyśnięciu z prędkościom światła wskoczyłam pod kołdrę, którą się owinęłam aż po głowę. Pogoda potrafi zaskakiwać. Po paru głośnych grzmotach zaczęło padać. Deszcz niemiłosiernie walił o parapet, który był na zewnątrz okna. To mnie powoli zaczynało wkurzać. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest grubo po północy. Miałam zamknięte oczy ale to nic nie dawało. Dźwięk deszczu był zbyt głośny żeby móc w miarę spokojnie zasnąć. Jakoś po 1 w nocy deszcz ustał. Burza okazała się tą z tych łagodniejszych. Cieszyłam się, że ją przeżyłam. Jestem strasznie tchórzliwa. To fakt. No ale co zrobić? Dziewczyny z reguły są bardziej wrażliwsze niż chłopacy. No chyba, że jakiś wyjątek. Po chwili już nie kontaktowałam ze światem.


----------------------------------------------

Tak tak, wiem, że nie ma 15 komentarzy i sądzę, że bym się ich w ogóle nie doczekała.
Z okazji Mikołaja wstawiam nowy ! 
Nie jestem z niego zadowolona. do jego napisania podchodziłam przez tydzień. To chyba dlatego, że to 13 rozdział. Według mnie pechowy. 

Piszcie co sądzicie! NN -> 10 komentarzy . standard. 


NAJLEPSZEGO Z OKAZJI MIKOŁAJA ! 

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 12



To było dziwne. Gdy zeszłam na dół blondyna już nie było. Za to mama chodziła z bananem na twarzy. Zignorowałam jej zachowanie i poszłam się umyć. Było blisko 23 i wykończona dniem położyłam się spać.



Środa.

Rano obudziła mnie mama. Przekazała mi, żebym spakowała torbę na dwa dni. W piątek popołudniu wracamy. Niestety, nie dowiedziałam się gdzie dokładnie jedziemy. Łapiąc mój telefon zadzwoniłam Nialla. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci. Hmm. Zawsze odbierał. Zadzwoniłam do Harrego.

- Halo? – spytał zaspany głos.

- Obudziłam cię?

- Nie, nie spałem całą noc. – zakpił loczek.

- Przepraszam, rozumiem, że reszta też śpi? – spytałam.

- No jakżeby inaczej. A co chciałaś?

- Chciałam powiedzieć, że wracam w piątek bo jadę nad jezioro z rodzicami. Chyba Niall się pochwalił, że mam w piątek urodziny? – zaśmiałam się.

- Serio? My nic nie wiemy. – to był sarkazm.

- Dobra śpi dalej i nic nie kombinujcie z łaski swojej. – pożegnaliśmy się i zabrałam się za pakowanie.

Wyciągnęłam czarną, dużą torbę z garderoby. Przeszukałam ciuchy i znalazłam dwa zestawy na dzień, pidżamę, ciepłą bluzę ( bo pogoda w Londynie jest różna ) i buty. Z łazienki zabrałam kosmetyczkę i wsadziłam do torby. Po chwili mama zajrzała czy jestem gotowa. Zeszłyśmy obie na dół na śniadanie. Przy stole dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Rodzice obgadywali swoich współpracowników, Mike swoich kolegów a ja chłopaków. Z pełnymi brzuchami zaczęliśmy pakować rzeczy do samochodu. Ja pobiegłam jeszcze po plecak podręczny, IPhona i słuchawki. Tata śmiał się, że potrzebuje tylu rzeczy. Ja tylko potwierdziłam jego słowa. Za kierownicą usiadł owy żartowniś, obok mama a my z bratem z tyłu. Ja po lewej Mike po prawej. Spytałam mamy za ile będziemy na miejscu a ona powiedziała, że za 2 godziny. To gdzie my do jasnej ciasnej jedziemy!? Nie chcieli mi powiedzieć. Znudzona patrzeniem na drzewa obok drogi założyłam słuchawki na uszy. Oj tak! Kocham ten dźwięk z słuchawek XX.Y ! Na początku mojego słuchania poszły piosenki z play listy – ulubione. Oczywiście nie zapominając później o 1D, bo oni mają osobną listę. Przesłuchałam jeszcze trochę rapu i zabrałam się za najwspanialszą, najulubieńszą playliste – nie kto inny niż chłopcy. Moją ulubioną piosenką z ich płyty jest : More Than This ale ja preferuję wersję akustyczną z radia ( link do tej wersji ). Mam nadzieje, że ich płyta będzie jeszcze lepsza od poprzedniej. Próbowałam sobie przypomnieć piosenkę z koncertu, przy której wyszłam na scenę. Pewnie ze stresu nie mogłam się skupić. No nic. Poczekam na płytę. Droga dłużyła się w nieskończoność. Niekiedy przejeżdżaliśmy przez jakieś wsie lub małe miasta. Pogoda była całkiem okej. Słońce, trochę chmur, nie za ciepło, nie za zimno. W sam raz.

Kiedy moje oczy powoli się zamykały tata oznajmił, że jesteśmy na miejscu. Otworzyłam szerzej oczy i ujrzałam przytulny domek pośród drzew i ogromne jezioro. Zauważyłam, że nie ma zasięgu. Super. Rodzice chcą mnie odizolować żeby chłopcy mogli przygotować imprezę. Dobry joke. Z uśmiechem na twarzy wyszłam z samochodu zabierając przy okazji plecak.

- Jak ci się podoba? – spytała mama.

- Piękne miejsce, ale … - nie dokończyłam bo przerwał mi tata.

- Zawsze musisz mieć jakieś ale? – spytał.

- Tak. Dokończając moje poprzednie zdanie, które mi przerwano – spojrzałam groźnie ( śmiesznie ) na tatę. – ale czemu tu nie ma zasięgu!? – spytałam oburzona.

- Przyda ci się odpoczynek. – zaśmiała się mama.

- Nie naśmiewaj się z niej bo przecież ona bez tych głupków nie przeżyje ani jednego dnia. – uderzyłam brata w ramię. No w sumie to miał rację. Odkąd spędzamy ze sobą codziennie czas dziwnie się bez nich czuję. Kwestia przyzwyczajenia. Czy dam radę? Chyba tak. Tylko do piątku. Wraz z rodziną zabraliśmy torby z bagażnika i udaliśmy się do domku. W środku było przepięknie. Wnętrze było ciepło urządzone, kominek, duży salon.

- Skąd wytrzasnęliście ten domek? – spytałam zachwycona.

- Moja rodzina kiedyś tu mieszkała. – powiedział tata.

- Czemu ja o tym nie wiedziałam? – spytałam oburzona.

- Jakoś nie było okazji. Może coś zjemy, zgłodniałem. – jakbym słyszała siebie lub Nialla.

- Zabieram się za obiad. Alex pomożesz mi bo brat chyba uciekł na górę – powiedziała mama.

- Jasne. – odpowiedziałam z uśmiechem.

~~ W tym samym czasie u chłopaków. Perspektywa Liama ~~



- Co robimy? – spytałem.

- Trzeba wymyślić coś na piątek. – powiedział Louis.

- Robimy burzę mózgów. – zaproponował Zayn.

Siedzieliśmy tak przez jakąś godzinę. Nikt się nie odzywał. Co jakiś czas było słychać chrupanie Nialla, bo biedaczek musiał zgłodnieć. Patrząc na szczęśliwego blondyna oświeciło mnie.

- Mam! – krzyknąłem uradowany zrywając się z krzesła. Przestraszony Horan aż upuścił miskę z chrupkami.

- No ej, kupujesz mi chipsy! – oburzył się.

- Niall, jak dowiemy się co wymyślił Liam to pojedziemy do sklepu po jedzenie. – pocieszył go Louis.

- No mów. – niecierpliwił się Harry.

- Więc tak - zacząłem. – Imprezę zrobimy gdzieś tak o 18 w klubie Troll. Ilość ludzi max 80, bo Alex za dużo nie zna. Na pewno zaprosimy jej koleżanki, z którymi gra w siatkę. Niall znasz je? – zwróciłem się do niego.

- Emm. Nie mam do nich numeru. Ale nie trudno je znaleźć. – oznajmił.

- Okej, zajmij się tym. Zayn zatroszcz się muzykę, ty Louis wraz z Niallem udekorujecie lokal, a ja załatwię jedzenie i resztę gości. – powiedziałem.

- O której jedziemy to wszystko przygotować? – spytał Lou.

- Gdzieś tak o 16. Trzeba zająć czymś Alex jak wróci. Harry, ty nic nie robisz więc odciągniesz Alex, okej? – spojrzałem na loczka. Ten potwierdził, że się tym zajmie.

- Jeżeli chodzi o niespodziankę to sądzę, że …



~~ Perspektywa Alex ~~



Godzina 16.

Siedzieliśmy nad brzegiem jeziora rozmawiając jak szczęśliwa rodzina. Nie zwracałam uwagi na brak zasięgu czy brak żadnych wiadomości od chłopaków. Niech się pobawią w przygotowania imprezy, którą pewnie zrobią. Przeprosiłam członków rodziny i udałam się na spacer. Nie było łatwo się zgubić. Szłam brzegiem jeziora więc widziałam domek bardzo dobrze. Świeże powietrze bardzo dobrze wpływa na myślenie. A o czym ja chciałam pomyśleć? Sama nie wiem. Harry? Niee. Julia? Mimo, że jest moją „siostrą” jakoś nie tęskniłam za nią. Przez towarzystwo chłopców zapomniałam żeby za tęsknić za nią. Tak jakbym wymieniła Julię na Nialla. Może tak miało być? Może miałam wyjechać z Polski żeby poznać wspaniałych przyjaciół bo w rodzinnym kraju ich nie miałam? Przechadzając się tak przez 10 min zatrzymałam się przy pomoście. Gdy na niego weszłam podłoże zaczęło się trochę chwiać. No tak, moja skromna waga robi swoje. Kiedy spojrzałam daleko w horyzont poczułam ciepły wiaterek, który tak jakby otulał moje ciało. Nie wiem czemu ale w tej chwili w mojej wyobraźni ukazał się Harry. No i znowu do niego wracam. Uśmiechnęłam się do siebie. Czyżbym ja się zakochała? Nie ma takiej opcji. Ja nie mogę. Zakocham się, on mnie zrani bo to przecież sławna osoba i co mi zostanie? Nic. Pustka. Będę cierpieć. Zakończę swoją znajomość z Harrym, wyjadę i nie będę potrafiła na niego patrzeć bo w sercu dalej miłość zostanie. To nie dla mnie. Ja się w takie coś nie bawię. A może ja się boję przyznać do swoich uczuć? Lub boję się dowiedzieć co kryje moje serce? Oczywiście nie mówię, że Harry jest zły czy coś. Pamiętacie koncert? Jak zaśpiewał dla mnie swoją kwestię? Co ja wtedy czułam. Hmmm. Stres. To wiadomo. A wspólny taniec w klubie? Bezpieczeństwo, szczęście i ciepło. Takie uczucie pojawia się przy przyjacielu. A Harry był moim przyjacielem. Czy tylko przyjacielem? Prawdopodobnie z jego strony byłam kimś więcej. Z zaistniałych sytuacji można wywnioskować, że coś do mnie czuje ale boi się mojej reakcji przez moje odpychanie go. Muszę przyznać jestem tchórzliwa w tych sprawach. Kiedy zaczynało robić się zimno powoli udałam się do domu. Zdążyłam na kolację. Rodzice pytali się co robiłam, a ja powiedziałam, że chciałam się przejść. Mike zaśmiał się, że szukałam zasięgu. Wiecie, nawet nie miałam przy sobie telefonu. IPhone został w pokoju. Po posiłku poszłam się umyć. Postanowiliśmy wspólnie obejrzeć jakiś film. Po dwóch godzinach oglądania jakiejś komedii, która była nawet śmieszna udałam się do pokoju. Zmęczona udanym dniem położyłam się do łóżka łapiąc przy tym telefon. Nagle zauważyłam, że mam jedną kreskę zasięgu. Szczęśliwa napisałam do Nialla.

- Hej, sorki, że się nie odzywałam ale teraz ledwo złapałam zasięg. Co tam u was? xx. – napisałam.

- Nic nie szkodzi. U nas w porządku. Trochę nudno ale dajemy radę. A u ciebie?

- Okolica jest przepiękna. Dobra do rozmyśleń i wgl. Kiedyś znowu tu przyjadę. Mike śmiał się, że nie wytrzymam bez was. I chyba miał rację.

- No miał. Muszę kończyć bo jutro mamy zebranie. Dobranoc Alex. ; *

- Dobranoc Niall. xx.


---------------------------------------

Tak jak obiecałam po 10 komentarzach nowy rozdział. ;P
Jak wam się podoba? Piszcie co sądzicie i co mam w miarę poprawić. Piszcie swoje opinie :P

Następny rozdział --> 15 komentarzy. ( teraz więcej bo muszę się zabrać za pisanie bo skończyły mi się rozdziały, które miałam wcześniej napisane )

Ciao . !

PS: DZIĘKUJĘ ZA 1000 WYŚWIETLEŃ + 99 WYŚWIETLEŃ POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM ! JESTEŚCIE WIELCY !