sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 17



- Tak? – spytałam ze zdziwieniem.

- Tak naprawdę to nie ma żadnej randki. – powiedział patrząc mi prosto w oczy

- Cooo!? To po co ja się szykowałam, po co ci pomagałam? – zaczęłam zbulwersowana zadawać pytania. Puściłam jego rękę. – jeszcze powiedz, że w nikim się nie zakochałeś i to co było wczoraj na pomoście to ściema. – dodałam zdenerwowana.

Harry widząc moją grymaśną minę zaśmiał się.

- Jak ty możesz się śmiać teraz? – Harry złapał mnie w tali. Kiedy to zrobił jego usta znalazły się przy moich. Pocałował mnie tak jakby bał się zrobić mi krzywdę. Delikatnie. W końcu się oderwał.

- Nie rozumiem. Po co to wszystko? – spytałam speszona.

- Dla ciebie. To było zaplanowane. – uśmiechnął się.

- To znaczy, że to o mnie wtedy mówiłeś?

- Owszem. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bałem się twojej reakcji. – zaśmiałam się.

- Chyba nie było tak źle?

- Mogło być gorzej. To jak? Pozwolisz żeby to wszystko co przygotowałem zmarnowało się? – spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

- Hmmm. Pomijając fakt, że trochę się wkurzyłam to chętnie zostanę. – pocałował mnie jeszcze raz. Kiedy splótł nasze ręce trochę byłam zdezorientowana bo nigdy tego nie doznałam. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Harremu to było chyba na rękę. Poszliśmy na środek polany. Wszędzie były świeczki, kwiaty i boombox z muzyką. Zrobił to tak jak mu powiedziałam.

- Jak tu śliczne. – powiedziałam puszczając jego rękę. Usiadłam na kocu, przy którym był koszyk z jedzeniem.

Początek randki był dziwny. Siedzieliśmy w ciszy. Może Harry miał racje? Czasem cisza znaczy więcej niż słowa? Teraz mogłam przyznać mu racje. Teraz dla niego liczyłam się ja i to, że nie zrezygnowałam z randki. A co ja czuje? Z pewnością jestem trochę zagubiona tą całą sytuacją.

- O czym myślisz? – spytał Styles.

- Wiele myśli krąży po mojej głowie – odpowiedziałam wzdychając.

- Po mojej też. – spojrzał w niebo.

- Jakie? – spytałam z zaciekawieniem.

- Np. o tym dlaczego my jeszcze nie jesteśmy razem.

- Harr – zamknął moje usta pocałunkiem.

- Zostaniesz moją dziewczyną? – spytał łapiąc mnie za rękę.

- A co ja z tego będę miała? – spytałam się.

- Mnie? – zdziwił się moim pytaniem.

- Wiesz, te twoje teletubisie podpowiadają mi żebym się zgodziła.

- W końcu są moje. – uśmiechnął się. W jego zielonych oczach było widać iskry, radość, szczęście.

- Możesz mi coś obiecać? – wystawiłam do niego mały palec na znak obietnicy.

- Co takiego? – spytał.

- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zranisz.

- Obiecuję. – kiedy ścisnęliśmy swoje małe palce, Harry przypieczętował to jeszcze pocałunkiem.

Kiedy oderwaliśmy się od siebie oparłam się na łokciach i spojrzałam w niebo. Gwiazdy tego wieczoru były piękne. Jak wiemy w Londynie pogoda jest różna, zaskakująca. Po chwili poczułam lekki wiaterek. Dreszcze przeszyły moje ciało. Hazz to zauważył i oplótł nas kocem. Siedzieliśmy skuleni i oparci o siebie. Potem Harry zaczął bawić się moimi włosami przy tym się uśmiechając. Lubiłam jak ktoś „grzebał” mi w włosach. Miłe uczucie. Po dłuższej chwili zaczęłam ziewać. Spojrzałam na zegarek - 23.

- Harry, późno już. Rodzice pewnie się denerwują. Z resztą jestem już zmęczona. – chłopak pocałował mnie w czoło.

- Odwiozę cię.

Wstaliśmy dalej z kocem na plecach. Zabraliśmy koszyk z jedzeniem i udaliśmy się do samochodu. W czasie drogi słuchaliśmy wolnych piosenek w radiu przez co musiałam usnąć. Obudził mnie dziwny warkot. Prawdopodobnie silnika. Nagle poczułam ból w nodze. Otworzyłam oczy. Byłam w kartce. Pierwsze co usłyszałam od mężczyzny w czerwonym kombinezonie to, że zaraz będziemy w szpitalu. Zdenerwowana brakiem przy mnie Harrego, mimo suchości w gardle spytałam o niego. Lekarz wytłumaczył że jedzie w drugiej kartce i że co najważniejsze żyje. Po jakimś czasie dojechaliśmy na miejsce. Od razu zawieźli mnie do sali. Po drodze nie widziałam Stylesa. Było mi gorąco i duszno z zdenerwowania o chłopaka. Lekarze położyli mnie na łóżku i wyszli z pokoju. Pokój był w zimnych kolorach jak to w szpitalu. Będąc tu czułam się chora. Czułam jakbym miała gorączkę, katar i ból głowy. Ból jednak zamiast z głowy to dochodził z prawej nogi. Po czasie przyszła pielęgniarka.

- Co się stało z Harrym Stylesem? – spytałam ze zdenerwowania.

- Lekarz opatruje mu rany. – odpowiedziała z uśmiechem. Kamień z serca.

- A co ze mną? – zaczęłam martwić się o siebie.

- Założymy ci gips na góra dwa tygodnie. – powiedziała po czym wyszła.

- No pięknie. – opadłam na poduszkę.

Cudowne wakacje z gipsem. Kiedy zaczęłam rozmyślać o tym jak to ja mam cudownego pecha przywlekło do mnie dwóch lekarzy, którzy zaczęli zakładać mi gips. Trochę bolało bo kręcili moją stopą w wszystkie strony. Wystarczyło zacisnąć zęby i z głowy. Potrafię być twarda. Po skończonej robocie powiedzieli mi, że wypis dostanę jutro rano. Cieszyłam się, że nie będę musiała długo ślęczyć w tym bez życia miejscu. Wchodząca do pokoju pielęgniarka powiedziała, że mam gości. W progu stanęli rodzice i brat. Mama rzuciła się na mnie ze łzami oraz pytaniami o to jak się czuję. Uspokoiłam ją. Tata z Mike’em przynieśli mi jedzenie i czyste ubrania. Pytali się jak to się stało ale nie potrafiłam im powiedzieć bo nic nie pamiętałam. Po chwili wszedł Harry z zawiązanym bandażem nadgarstkiem i plastrem na policzku. Kiedy go zobaczyłam do moich oczu cisnęły się łzy. Chłopak przepraszając rodziców, którzy wyszli na moment na zewnątrz podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.

- Alex, kochanie. Przepraszam to moja wina. Nie widziałem tego dzika na drodze. – powiedział ze skruchą w głosie.

- Spokojnie. Nie obwiniaj się. To wina dzika, że się po nocy pałęta i wychodzi na jezdnię. Z resztą to też wina, że las nie jest ogrodzony i zwierzęta przez to wychodzą. – pocieszałam go. – ważne, że nam się nic nie stało. – musnęłam jego usta swoimi na co chłopak się trochę rozweselił.

- Nie przeszkadzamy wam? – spytał wchodzący Louis.

- Co wy tu robicie?

- No jak to co? Martwiliśmy się o was. Hmmm jak widać nie potrzebnie bo cudownie sobie radzicie. – poklepał Lou Harrego po plecach. Potem to już cała zgraja weszła do pokoju. Pielęgniarka trochę się denerwowała, że tyle osób przyszło w odwiedziny o tak późnej porze. Harry, Lou i Niall usiedli na moim łóżku, natomiast Liam i Zayn na krzesłach. Rodzice wraz z bratem przyszli się pożegnać i powiedzieli, że nie będą nam przeszkadzać. Chłopcy pytali się o to jak się czuję i kiedy wychodzę ze szpitala. Oznajmiłam, że przez dwa tygodnie będę uwięziona. Obiecali mi, że będą się mną opiekować na co się zaśmiałam. Oni nawet sobą nie potrafią się zająć. Trochę się pośmialiśmy po gadaliśmy. Niestety była już 1 w nocy więc pielęgniarka musiała ich wyrzucić.

- Ty zostajesz tak jak twoja dziewczyna. – zwróciła się pielęgniarka do Harrego.

- Dziewczyna? – spytał zdziwiony Liam.

- Kiedy wchodziłem do sali to się całowali. – powiedział z uśmiechem Louis. Ja się zarumieniłam i schowałam głowę pod kołdrę.

- Oj nie ma się czego wstydzić. – poklepał mnie po głowie Zayn.

- Dzięki Alex. – zaśmiał się Harry.

- Co ja? – odkryłam buźkę.

- Wstydzisz się mnie? – spytał z uśmiechem.

- Tak. – wszyscy zaczęli się śmiać. Tylko Harry stał obrażony.

- Idę się pocieszyć jedzeniem. Niall ! – podszedł do blondyna obejmując do ramieniem.

- Co się drzesz? – spytał z uśmiechem.

- Od dzisiaj moją miłością jest jedzenie więc będziesz się musiał ze mną podzielić. – spojrzał na niego.

- Chyba cię coś boli. – zakpił Horan.

- A ja to już ci nie wystarczam? – spytałam złośliwie. Harry od razu do mnie podbiegł i pocałował w usta. Chłopcy zrobili tylko swoje „ uuuu” i wyszli zostawiając nas samych.

- To mi nie wystarcza. – powiedziałam kiedy się oderwał.

- A teraz? – powiedział całując mnie drugi raz.

- Jakoś nie czuję żebyś się starał. – zaśmiałam się. Loczek za trzecim razem pocałował mnie namiętniej.

- Lepiej? – spytał.

- Może być. – pocałowałam go w policzek.

- Koniec tych czułości. Panie Styles proszę do siebie iść. – powiedziała pielęgniarka podchodząc do nas.

- A nie mogę zostać tu? – spytał chłopak.

- Nie. Proszę za mną. – kiwnęła głową po czym Harry pocałował mnie na dowidzenia w czoło.

- Dobranoc skarbie. – powiedział wychodząc z sali.

- Dobranoc. – odpowiedziałam z uśmiechem.

Spojrzałam na zegarek. Była 1.40. Zgasiłam lampkę przy łóżku i poszłam spać.



-------------------------------------------------------

Nareszcie rozdział. Cieszycie się? 
Przepraszam za to, że długo nie dodawałam, ale wiecie nauka - III kl. gim . jest ciężko.
Okej, czekam na wasze opinie. 
NN -> 10 komentarzy.


Nie wierzę, że ten nieśmiały 17 - latek z X Factora ma już 20 lat <3 

DZIĘKUJĘ ZA 4326 WYŚWIETLEŃ BLOGA ! JESTEŚCIE CUDOWNI ! 

9 komentarzy:

  1. jeeeeeeejjjjjjjjjjjjjj wspaniały ten rozdział czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się twój blog , a rozdział jest tak ciekawy ,że czytałam go aż 3 razy i nie mogę się doczekać kolejnego .
    No cóż pozostaje mi życzyć ci dużo weny i zapraszam do mnie na bloga : http://foreveryoungonedirection-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <33
    Dobrze, że nic im się nie stało i cieszę się, że są razem ;)
    Czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :D Tak się mega cieszę, że są razem :)
    A tak poza rozdziałem: ciesz się wolnością w 3 gim ;p
    Liceum to dopiero piekło ;)
    Czekam na kolejny, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Omomomo ^^ Świetny rozdział :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Bosko! *.*
    Są razem! TAAAK! ;)
    CUDO! ;D
    ~Werka

    OdpowiedzUsuń
  7. łojć chyba troszku się spóźniłam ;)
    muszę nadrobić zaległości ;*
    u mnie już nowy http://shadow-really-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj dodaj już a nie będziesz czekać na 10 kom.. Twoje rozdziały są zjebiste pamiętaj o tym i nie rządaj iluś tam komentarzy na następny rozdział bo to nie ma sensu...

    OdpowiedzUsuń