sobota, 30 marca 2013

Rozdział 23



- Nienawidzę go. – dalej siedziałam i płakałam. Nie wiedziałam co robił Harry, ale sądząc po ciszy jaka panowała za ścianą, zasnął pod wpływem dużej ilości alkoholu.

- Alex co się stało!? – klęknął przede mną zdezorientowany Niall.

- Zostaw mnie. – wstałam i odepchnęłam przyjaciela.

Poszłam na dół. Chłopcy dziękowali gościom za przyjście. Liam oczywiście trzymał nad nimi pieczęć. Z wieszaka na przedpokoju zabrałam kurtkę. Kiedy wychodziłam za sobą usłyszałam głos Mike’a. Nie zważałam na to co mówił. Teraz liczyłam się ja i to co się stało. Poszłam na wysepkę, ponieważ wyglądałam jak siedem nieszczęść, a przecież nie chciałam nikogo straszyć. Zapłakane, czerwone oczy. Brak tuszu na rzęsach. W oczach żal, smutek, nienawiść. Na ciele uczucie silnych rąk. W głowie tysiące myśli, a w sercu pustka. Milion nieodebranych wiadomości i połączeń na telefonie. Byłam roztrzęsiona. Było mi zimno więc założyłam na siebie kurtkę. Próbowałam odbiegać od tych myśli ale ciągle przed oczami miałam jego obraz. Rano być może nie będzie pamiętał co się stało, ale to on. Nie ja. Ja będę pamiętać. Czy mu wybaczę? Nie wiem. Wiem tylko, że zerwał obietnicę. Gdyby nie pił nic takiego by się nie wydarzyło. No tak, gdyby. Gdybać to można cały czas.

Dobrych uczynków nikt nie pamięta, złych nikt nie zapomina …



Wróciłam do domu. Była cisza. Chłopcy już pewnie spali. Poszłam do salonu. Było ciemno więc zapaliłam światło. Przestraszyłam się. Na kanapie siedział Mike.

- Gdzie byłaś? – spytał zdenerwowany. ja tylko podeszłam do niego. – czemu nie odpisywałaś, nie odbierałaś telefonów? Martwiłem się. – dodał.

Ja upadłam na kolana zakrywając twarz rękoma. Już nie miałam siły na to wszystko. Zaczęłam płakać. Brat szybko wstał i mnie przytulił. Więcej już się nie pytał. Oboje zasnęliśmy na kanapie.

Kiedy się obudziłam była godzina 10. Byłam przykryta kocem. Podnosząc się poczułam ukłucie w plecach. Winiłam kanapę o mój stan. Wiadomo, że swoje łóżko jest najwygodniejsze, no ale nie mogłam tam iść. Wstałam z sofy. W kuchni grasował już Liam i Mike sprzątając co nie co. Przeczesując włosy ręką poszłam do łazienki, która była na dole. Wchodząc do niej Liam i Mike zaczęli o czymś rozmawiać. Tak jak mówiłam, wyglądałam jak siedem nieszczęść. Zimny prysznic, świeżo umyte włosy, tego było mi trzeba. Mój brzuch nie dał się o sobie zapomnieć. Kiedy wyszłam z łazienki Zayn i Niall już byli na dole. Pomagali w sprzątaniu. Niall bacznie mi się przyglądał kiedy szłam w ich kierunku. Nie miałam siły zaczynać z nimi jakiegokolwiek kontaktu, chociażby wzrokowego. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej ser. Bułkę pokroiłam i bez masła zjadłam kanapkę. Mike widząc to zaczął się śmiać.

- O co ci chodzi?

- Aż tak jesteś leniwa żeby masła sobie nie nałożyć? – spytał. Zrobiłam w jego kierunku minę „Are you fucking kidding me?”

Chłopcy aż się na nas spojrzeli. Kiedy zjadłam postanowiłam im pomóc. Przynajmniej nikt nic nie mówił tylko zajmował się ogarnianiem domu. Po jakiś 10 minutach po schodach schodził zaspany Harry. Odbiegałam wzrokiem od jego osoby.

- Głowa boli? – spytał Liam dając mu szklanke wody i aspirynę.

- Jeszcze się pytasz. Urwał mi się film wczoraj. – powiedział z chrypą w gardle.

- Pamiętasz coś chociaż? – spytał Niall. Miałam wrażenie, że mnie wyręcza.

- Pamiętam tylko, że gadałem z Tomem a potem to już pustka.

- To i tak nic nie zmienia. – zwróciłam się do Nialla. Skierowałam się w stronę schodów, Harry złapał mnie lekko za rękę. Popatrzyłam w jego zielone oczy, z których można było wyczytać zdezorientowanie.

- Co się stało? – spytał łagodnie.

- Złamałeś obietnice. – ze łzami w oczach poszłam na górę zostawiając niedowierzających chłopców. Tylko Mike i Niall wiedzieli, że coś się stało. Inni wczoraj byli tak wchłonięci imprezą, że nie zwrócili na to uwagi.

- Co się wczoraj stało? – zwrócił się Harry do chłopców.

- Spytaj się Alex. – powiedział Niall.

Kiedy weszłam do swojego pokoju od razu walnęłam się na łóżko chowając przy tym twarz w poduszkę. Po chwili do pokoju wszedł Niall.

- Alex, twoi rodzice niedługo przyjadą. – powiedział siadając na łóżku.

- Umówiłam się dzisiaj z Kate na 15. Idziesz ze mną? – powiedziałam odkrywając buzię.

- Oczywiście, ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Wiem, że to może być dla ciebie trudne ale najlepszemu przyjacielowi mówi się wszystko, prawda?

- Chcesz wiedzieć co się stało, prawda?

- Dokładnie.

- Jak wiadomo Harry trochę za dużo wypił i wczoraj kiedy leżałam w łóżku on przyszedł. Położył się obok mnie. Nie minęła chwila jak zaczął się do mnie dobierać. Mówiłam mu żeby przestał ale nie docierało to do niego. Obiecał mi, że mnie nie zrani. Nie dotrzymał słowa.

- Tylko wiesz, że on nie był tego świadomy?

- Po czyjej jesteś stronie? Mógł nie pić.

- Alex, twoi rodzice przyjechali ! – darł się z dołu Liam.

- Chodź.

Zeszliśmy na dół. Kiedy zobaczyłam rodziców od razu się na nich rzuciłam. Tęskniłam za nimi.

- Jak wam się mieszkało? – spytał tata rozglądając się po domu.

- Nie narzekali na mnie, ani ja na nich. – powiedziałam.

- To dobrze. A wam dziękuję, że się nią zajęliście. – zwróciła się mam do chłopców.

- To drobiazg. – odpowiedział Liam z wszystkich. – my się będziemy zbierać wtedy.

- Mamy parę spraw na mieście – dodał Louis.

Chłopcy poszli. Wraz z rodzicami i bratem usiedliśmy przy stole. Mama i tata opowiadali o tym jak to pracowali i spotykali się z różnymi współpracownikami. Mike opowiedział o spotkaniu z dzikiem. O wizycie w szpitalu już nie wspomniał. Ja opowiedziałam o mini chorobie. Mama się trochę zdenerwowała, że nic nie mówiłam, ale była zadowolona z postawy chłopców. O wczorajszej imprezie wraz z Mike’em nic nie wspominaliśmy. Oznajmiłam, że na 15 jadę na salę potrenować. Tata rodzice nie byli zadowoleni z tego pomysłu, ponieważ dopiero co miałam gips na nodze. Ale gdy powiedziałam im, że Niall ze mną jedzie to się uspokoili.

Godzina 14

Zjedliśmy wspólny obiad. Pomogłam mamie posprzątać. Tata i Mike oglądali jakiś mecz piłki nożnej. O 14.30 miał być Horan, więc poszłam się umyć i spakować rzeczy. Oczywiście nigdzie nie mogłam znaleźć tape’ów. Podczas szukania zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Harrego. Nie odebrałam. Zabrałam tylko taśmę, która leżała koło telefonu. Głupia jej nie zauważyłam.

Niall był punktualnie. Wsiedliśmy do samochodu. W czasie drogi gadaliśmy i śmialiśmy się. Jak już wcześniej obiecałam Niallowi, nie mogę narzekać na plecy. Po 20 min dojechaliśmy pod hale. Dziewczyny już na mnie czekały. Przebrałyśmy się. Kate pomogła mi nakleić tape’y, bo ma na to kurs, więc nic mi się nie stanie. Weszłyśmy na boisko. Szczerze? To się stęskniłam za tym. Za emocjami, za boiskiem, za graniem. Już zapomniałam jak się gra. Na początku trochę źle szło bo trzeba było wejść w grę, ale później to już była bułka z masłem. Niall bacznie się patrzył na nasz mecz. Oczywiście zwracał też uwagę na mój grymas przy zagrywce z wyskoku, z powodu pleców czy też kostki, która być może jeszcze się nie wyleczyła. Po skończonym meczu, który był równy i zacięty poszłam się umyć i przebrać. Podziękowałam dziewczynom za sparing. Wszystkie się zgodziłyśmy, że w najbliższym czasie znowu się spotkamy. Wraz z Niallem udaliśmy się jeszcze do Mac’a po MacFlurry. Kocham te lody. Najlepsze jakie jadłam to czekolada i Kit Kat. Była godzina 18 kiedy wychodziliśmy z budynku. Do domu dojechaliśmy w 10 min. Zaprosiłam blondyna do środka.

- Alex, masz gościa w pokoju. – powiedziała mama.

- Kogo? – spytałam ze zdziwieniem.

- Idź bo czeka na ciebie od jakiejś godziny.

Po tych słowach pożegnałam się z Niallem. Z kuchni wzięłam jeszcze sok i poszłam na górę. Kiedy otworzyłam drzwi na łóżku siedział zamyślony Harry.

- Co ty tu robisz? – spytałam kładąc sok na szafie.

- Alex …

- Żadne Alex. Złamałeś obietnicę.

- Nie wiem co mam powiedzieć. Ja nie pamiętam tego, dlatego rano trochę się zdziwiłem twoim zachowaniem. Ale co tu się tobie dziwić. Nie mam nic na swoją obronę, ale zrozum, że nie byłem tego świadomy i straszcie cię za to przepraszam. Zależy mi na tobie. Wiem, że to tak łatwo nie wymarze się z twojej pamięci ale wybacz mi. Świadomie nigdy bym cię nie zranił. Ja nawet nie wiem co ja wczoraj robiłem kiedy urwał mi się film. – kiedy to powiedział nie mógł złapać tchu.

- Chciałeś mnie …. Uh. Nie wypowiem tego.

- Alex, ja cię przepraszam. Ile ja mam powtarzać że mi na tobie zależy.

- Wystarczy, że mnie zostawisz.

- Dobrze wiesz, że nie byłem tego świadomy i wiesz też, że nie skrzywdziłbym cie. Kocham cię .

- Ja …


----------------------------------------------------

Nie wierzę, że musiałam dzisiaj dodawać kolejny. Szybko się uwinęliście. Trochę to podejrzane bo te dziesięć komentarzy było napisane o tej samej godzinie. No ale. tak tylko mówię. nie że się czepiam czy coś. Podejrzaneeeee. ;d

Okej . u góry będzie ankieta dotycząca Alex. Jeśli macie jakieś inne pomysły to piszcie na dole. Przydałyby mi się jakieś nowe pomysły. może bym coś wdrążyłabym coś waszego do opowiadania. 

nn - 15 komentarzy. 

do następnego ! 

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 22



Minęły dwa tygodnie od wypadku.

9 Rano.

Kiedy otworzyłam oczy poraził mnie blask słońca. Od razu wstałam z łóżka i zasunęłam zasłony. Harry jeszcze spał. Dzisiaj miałam jechać do szpitala ściągnąć gips, więc wzięłam z szafy potrzebne ciuchy i poszłam się umyć. Patrząc na siebie w lustrze karałam swoje nieogarnięte włosy. Moje również nieogarnięte humorki ustabilizowały się. Od 3 dni jestem radosna i się wszystko układa. Po chwili mój brzuch zaczął domagać się jedzenia. Wyszłam z łazienki. Harry siedział na łóżku.

- Już myślałem, że nigdy nie wyjdziesz z tej łazienki. – ruszył z uśmiechem w stronę pomieszczenia całując mnie w czoło.

- Zobaczymy ile ty będziesz tam kwitnął. – zażartowałam.

Zeszłam na dół. Chłopcy ogarniali już śniadanie. Każdy z nich krzątał się w kuchni. Niall co chwile zaglądał do lodówki, Liam wyciągał z szafy talerze a Zayn z Louisem wygłupiali się przy stole.

- Daj pomogę ci. – wzięłam od Liama talerze.

- Alex, wpadliśmy z chłopakami na pomysł żeby zrobić małą imprezę. Twoi rodzice wracają dopiero jutro więc co ty na to? – zaczął Louis kiedy ustawiałam talerze na stole.

- Kusząca propozycja, ale …

- Czemu zawsze musi być jakieś ale? – spytał Zayn.

- Ale jutro przyjeżdżają rodzice a ja nie chce mieć przez to kłopotów.

- Ale to będzie taka kameralna impreza, nazwijmy to spotkaniem towarzyskim – dołączył do rozmowy Niall.

- Dobra, muszę jakoś wam wynagrodzić te ciężkie dni ze mną.

Po chwili już siedzieliśmy wszyscy przy stole jedząc śniadanie. Ustaliliśmy, że impreza, znaczy się spotkanie zaczniemy o 17. Jedzeniem ma się zająć Lou i Niall, muzyką Zayn a my w trójkę zaprosimy parę osób. Oczywiście nie mogłam zapomnieć o moich koleżankach. Po śniadaniu postanowiłam zadzwonić do Kate. Od razu się zgodziła. Poprosiłam żeby przekazała reszcie o spotkaniu, ponieważ na 12 miałam udać się do szpitala na ściągnięcie gipsu. Pogoda tego dnia była piękna więc wzięłam tylko bluzę i wraz z Harrym udaliśmy się do samochodu. Na miejsce dojechaliśmy w 20 min. Po drodze dostałam telefon od mamy z informacją, że będą jutro koło 13. Poszliśmy do lekarza. Kiedy weszliśmy do sali, w której miałam mieć ściągany gips doznałam szoku.

- Co ty tu robisz? – spytałam zszokowana.

- Mały wypadek. – powiedział ze spokojem Mike.

- Czemu nie dzwoniłeś!? W ogóle to fajnie, że wiedziałam co się z tobą dzieje. – powiedziałam oburzona siadając na krześle.

- Nie miałem zasięgu No chyba, że znajdziesz w lesie jakąś łączność.

- Rozumiem, że wracasz do domu?

- A mam inne wyjście?

- Nikt ci nie karze w domu spać.

- Musisz być wredna?

- Oj przepraszam, że cie uraziłam. Ja przynajmniej nie odcinam się od rodziny.

- Tak, a ty ..

- Co tu się dzieje? – spytał wchodzący do sali lekarz.

- Nic takiego. – wtrącił się Harry.

Ja popatrzyłam na brata ze złą miną. On nic sobie z tego nie robił. Jak zwykle. Całe szczęście, że nic mu się nie stało. Zastanawiałam się tylko czy ma zamiar powiedzieć rodzicom o całej sytuacji. Pewnie nie miał takiego zamiaru. Pewnie będę musiała go kryć. Ale nie ma nic za darmo. Coś na niego wymyślę. Po pół godzinie już miałam ściągnięty gips. Lekarz postanowił zrobić jeszcze prześwietlenie. Mój brat miał tylko zawinięty prawy nadgarstek, parę siniaków oraz zadrapania na twarzy. Postanowił poczekać na nas. Kiedy już lekarz mnie wypuścił, na holu czekał Harry, Mike i jakiś chłopak.

- Możemy już iść – powiedziałam do Harrego. – Mike, idziemy? – zwróciłam się do brata.

- Tak, a właśnie Alex to mój przyjaciel Max. Max to moja siostra. – wyciągnęłam rękę do nowo poznanego chłopaka.

Max był wysokim brunetem o piwnych oczach. Jego włosy były trochę kręcone. Ubrany w biały t-shirt, niebiesko-czerwoną koszulę w kratkę, ciemne spodnie i czarne vansy patrzył z uśmiechem w moją stronę. Nie mogłam mu zarzucić, że był brzydki. Na pierwszy rzut oka gościu miał chyba powodzenie u dziewczyn. Harry speszony splótł nasze ręce na znak, że jestem zajęta. Ach, ta jego zazdrość.

- Miło cię poznać. Może kiedyś do nas wpadniesz?

- Chętnie. – powiedział z uśmiechem.

- No to my będziemy lecieć. To do następnego. – posłałam chłopakowi ciepły uśmiech.

W trójkę udaliśmy się do samochodu. W czasie drogi gadaliśmy o tym co się u nas działo. Mike opowiadał o spotkaniu z dzikiem, a ja o imprezie, którą dzisiaj organizowaliśmy. Kiedy weszliśmy do domu chłopcy zdziwili się kogo przyprowadziłam, ale stwierdzili, że czym więcej osób tym lepsza zabawa.

Godzina 16.00.

Postanowiłam trochę się ogarnąć, więc poszłam na górę do pokoju się umyć i przebrać.. Chłopcy szykowali jedzenie i picie. Mogłam się założyć, że gdzieś mieli schowane napoje alkoholowe. Kiedy wyszłam z łazienki Harry siedział na łóżku. Stanęłam przed nim. On miał skierowany wzrok w podłogę.

- Co jest? – podniosłam jego podbródek.

- Nic.

- Ej, przecież widzę. – on wstał i mocno mnie przytulił.

- Ops, przepraszam – powiedział otwierający drzwi Zayn.

Zaśmialiśmy się. Objęci zeszliśmy na dół. Było sporo ludzi. Oczywiście mów im że to ma być MAŁE spotkanie, ale nie. Jak grochem o ścianę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Po chwili oderwałam się od Harrego i poszłam do Kate. Dziewczyna uśmiechnęła się na mój widok. W końcu mogłyśmy się umówić na jakiś rekreacyjny mecz. Musiałam wrócić do formy po dwóch tygodniach.

Impreza się rozkręcała. Zayn szalał z muzyką, Liam miał na wszystko oko, a reszta gadała ze znajomymi. Była godzina 22. Zrobiło mi się trochę gorąco więc poszłam na górę do pokoju. Otworzyłam drzwi od balkonu, oparłam ręce o ramę(?) balkonu. Noc zapowiadała się bezchmurna. Gwiazdy świeciły swoim blaskiem. Kochałam takie momenty. Kochałam taką noc. Po chwili ktoś położył rękę na moich plecach.

- Weź mnie nie strasz, proszę cię. – trochę się przestraszyłam.

- Wiedziałem, że cie tu znajdę. – zaśmiał się stając obok mnie.

- Co się dzieje na dole? – spytałam z zaciekawieniem.

- Jedzenie chyba się skończyło – stwierdził głodomor.

- No tak. Dla ciebie to trzeba wykupić Tesco.

- Dzięki – oburzył się Horan.

- Wiesz gadałam z Kate i może nie chciałbyś iść ze mną na mecz? Bo ostatnio jakoś nie mam dla ciebie czasu.

- No okej, tylko żebyś znowu nie jęczała na ból pleców.

- Obiecuję nie jęczeć. – zrobiłam znak obietnicy.

- Chodźmy na dół. – zaproponował Niall.

- Niall …

- Tak?

- Mogę się przytulić? – chciałam się przytulić, nie do brata, nie do rodziców i nie do chłopaka. Chciałam gestu przyjaciela. Przecież nikt mi nie zakaże.

- Chodź. – rozłożył ręce a ja wtuliłam się w jego tors.

Staliśmy tak przez jakieś 2 min. Po chwili puściłam go i poszliśmy na dół. Wszyscy dobrze się bawili. No tak, alkohol opanował już chyba wszystkich. Nawet mojego brata. Lou, Zayn i Harry bawili się chyba najgłośniej. Co za dużo to nie zdrowo. Dobrze, że chociaż ja, Liam i Niall byliśmy trzeźwi. Postanowiłam dotrzymać towarzystwa Liamowi. Poszłam do kuchni gdzie chłopak coś czytał. Przy okazji do szklanki nalałam sobie soku pomarańczowego. Kiedy zaczęliśmy rozmowę przerwał nam Harry. Był strasznie roztargniony. Jednym słowem ledwo ogarniał co się dzieje.

- Ooo, Alex. Gdzie byłaś? – spytał obejmując mnie ramieniem

- Tam gdzie ciebie nie było. – poszłam bo nie mogłam patrzeć na niego w jakim jest stanie.

Było grubo po północy. Niektórzy zbierali się już do domu. Ja postanowiłam się już położyć. Przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam pod kołdrę. Muzyka dalej grała głośno. Przy zamkniętych drzwiach od pokoju można było ją usłyszeć. Po chwili do pokoju wparował Harry. Położył się na łóżko. Nie minęła minuta jak zaczął mnie całować po szyji.

- Harry zostaw ! – powiedziałam.

Nie przestawał. Już się do mnie dobierał. Przygniótł mnie swoim ciężkim ciałem. Byłam za słaba żeby go z siebie zrzucić. Nie mogłam w to uwierzyć, że był do tego zdolny. Pod wpływem alkoholu to wszystko staje się łatwiejsze. Waliło od niego niemiłosiernie. Jego ręce już nie powiem gdzie próbowały się dostać. Z braku sił zaczęłam płakać. Harry podniósł się żeby zobaczyć co mi jest.

- No i co głupia płaczesz?

Wykorzystałam sytuacje i zrzuciłam go z siebie. Ile miałam sił w nogach wybiegłam zapłakana na korytarz.

- Alex co się stało ? – ja tylko zsunęłam się po ścianie ciągle płacząc.


----------------------------------------------------

Średnio mi się podoba, no ale to już wam zostawiam do oceny. 

nn - 10 komentrzy. ;)

środa, 13 marca 2013

Rozdział 21



Bez żadnych zbędnych słów Louis włączył telewizor. Kolejny dzień na kanapie przed ekranem. Miałam już tego dosyć. Nie odzywając się wstałam i poszłam na górę. Chłopcy się nie odzywali. Kiedy weszłam do pokoju zegar wskazywał dopiero 12. Przypomniałam sobie, że gdzieś w szafie leżał mój pamiętnik. Poszperałam w komodzie koło okna. Znalazłam to co chciałam. Ostatni wpis był o tym jak to poznałam chłopców. Czytając jeszcze poprzednie wpisy poprawił mi się humor. Może nie byłam w tym momencie szczęśliwa ale uśmiech zagościł na mojej buzi. Po chwili zadzwonił telefon.

- Halo?

- Cześć córcia. Jak sobie radzicie? – spytała troskliwa mama.

- Dobrze, nie ma się co martwić. A u was jak z pracą?

- Też dobrze. Co prawda mamy dużo spotkań ale dajemy radę.

- To cieszę się. – powiedziałam z grzeczności, ale niestety mama wyczuła że coś jest nie tak.

- Alex, coś się stało?

- Nic …

- Przecież słyszę.

- Mamo, nic się nie stało.

- Na pewno?

- Na pewno. Przepraszam, ale muszę kończyć bo chłopaki mnie z dołu wołają. Pa mamo ! – tak na serio to nie wołali. Nie chciałam żeby się wydało, że jestem chora i nieznośna w stosunku do chłopców.

Tak się zaczytałam, że minęła godzina. Ten czas naprawdę wolno leciał. Czego ja w tej chwili potrzebuje? – zadałam sobie to pytanie. Odłożyłam pamiętnik pod ciuchy i zamknęłam szafkę. Bezszelestnie wyszłam z pokoju. Stanęłam przed schodami obserwując co robią chłopcy. Usiadłam na schodku patrząc na nich. Liam ogarniał coś w kuchni, Niall jadł, Louis, Zayn, Harry i jedzący blondyn śmiali się z niewiadomo czego. Miło było na nich popatrzeć. Byli szczęśliwi. Chyba że. Nieee, ja się nigdy nie mylę. Tryskała od nich radość mimo moich durnowatych humorków, przez które musieli, muszą i będą musieli znosić póki się nie uśmiechnę. W pewnym momencie zauważył mnie Liam.

- Co ty tak tam siedzisz? – spytał z uśmiechem ciągle krzątając się w kuchni.

- Nie wiem. – odpowiedziałam bez przekonania.

- Chodź do nas. – zaproponował.

- Nie mam ochoty. – nie chciałam im psuć dobrej zabawy.

- No przecież nie będziesz sama tam u góry siedzieć. Chodź ! – nalegał.

- Okej, ale nie mam ochoty z nikim rozmawiać. – zeszłam na dół.

- Jak chcesz. – dodał.

Usiadłam przy blacie. Chłopcy dalej tryskali radością jak gdyby nigdy nic. Patrzyłam na każdy ruch Liama. A to sprzątał, a to przygotowywał obiad. Jego przyszła dziewczyna będzie bardzo szczęśliwa. Szkoda, że mój brat tak nie robi. Ale i tak nie mam na co narzekać. Najpierw trzeba ogarnąć siebie, potem innych. No właśnie. Co z Harrym? Przypomniało mi się pytanie Nialla. Kocham go? Znowu do tego wracam. Przez tą ciężką noc naprawdę styki w mózgu mi się poprzestawiały.

- Liam? – spytałam.

- Tak?

- Jak to jest kogoś kochać? – nie wierzyłam że to powiedziałam.

- A rodziny nie kochasz? – spytał ze zdziwieniem siadając naprzeciwko mnie.

- Kocham, ale to nie chodzi o rodzinę.

- Chodzi ci o Harrego? – trafił w sedno.

- Ta.

- Według mnie musi minąć czas zanim się przekonamy czy darzymy drugą osobę silnym uczuciem. – jego mądrości mnie zwalały.

- Serio?

- To jest tylko moja opinia. – uśmiechnął się.

- Liam, powiedz mi czy na serio jestem taka nieznośna? – zmieniłam temat.

- Nie skąd. Przyzwyczaimy się. – wstał od blatu i wychodząc z kuchni poczochrał moje włosy.

Postanowiłam iść za nim. Widząc stojącego koło Zayna Harrego przytuliłam się do niego chowając swoją twarz w jego bluzę. Nie wiem co mi się stało. Ale chyba tego potrzebowałam. Chłopak mocno mnie przytulił. Reszta chłopców zamilkła. Oderwałam się od loczka. On z uśmiechem na twarzy pocałował mnie w czoło.

- Mama dzwoniła. Pytała się co u nas. – powiedziałam obojętnie.

- Powiedziałaś jej? – spytał Harry.

- Nie, ale mało brakowało aby mnie przejrzała.

- Która godzina? – spytał Louis.

- Dopiero 13. – odpowiedziałam.

- Jesteśmy zdani tylko na telewizor. – oznajmił Lou.

- Mówcie za siebie. Za piękna pogoda żeby siedzieć w domu. Idę się przejść i nie mam zamiaru się was słuchać. – poszłam w stronę drzwi.

- Tylko, że nie jesteś pełnoletnia i jesteś pod naszą opieką. – powiedział Harry tarasując mi przejście.

- Możesz zejść mi z drogi? – odsunęłam go ręką – dziękuję. – dodałam i wyszłam z domu.

Kiedy byłam już na powietrzu poczułam ulgę. Zaciągnęłam się Świerzym, ciepłym powietrzem. Od razu humor mi się poprawił. Oczywiście nie aż tak żebym skakała do nieba z radości ale lekki uśmiech zagościł na mojej buzi. Chłopcy odpuścili sobie pogoń za mną. Postanowiłam przejść się na wysepkę bo dawno tam nie byłam. Jak sięgam pamięcią to ostatnio byłam tu na pikniku z Horanem. Usiadłam sobie na trawie. Niebo było błękitne i bezchmurne. Powietrze pachniało jeszcze burzą. Takie odświeżenie umysłu i myśli dobrze mi zrobiło. Oczywiście i tak będę miała reprymendę w domu od chłopców. W pewnym momencie zadzwonił telefon.

- Halo?

- Cześć Alex. Tak sobie pomyślałam, że mogłabym do ciebie wpaść.

- Cześć Kate. Przepraszam cię ale nie dzisiaj, nie mam nastroju, okej?

- Okej. Jak byś mnie potrzebowała to dzwoń. Trzymaj się kochana.

- No papatki. – rozłączyłam się.

Przy okazji sprawdziłam godzinę – 13.30. Postanowiłam się przejść do parku. Włócząc się Londyńskimi ulicami widziałam to zmęczonych pracą ludzi, to rozkoszujące się zabawą dzieci na placu zabaw. Miło było popatrzeć na te małe kruszynki. Też się kiedyś takim było. Szkoda, że to nie powróci, ale też nie można rozwodzić się nad przeszłością. Trzeba patrzeć na to co jest i planować to co będzie lub czekać co przyniesie przyszłość. Coś ostatnio zanosiło mnie na obczajanie dziwnych tematów. Ale nie oszukujmy się taka prawda. Dzieci, które chcą być szybko dorosłe w mgnieniu oka zatęsknią za dzieciństwem. Ja nigdy nie chciałam dorosnąć. Kochałam tą wolność. Bez żadnych problemów czy niedoszłych kłamstw i plotek. A teraz? Ten świat schodzi. Stacza się powoli a my tego po prostu nie zauważamy. Niby dobrze niby źle. Co 2 dziecko w wieku 8 lat ma już najnowszego IPhona. Ja w tym wieku wychodziłam na dwór z koleżankami a nie siedziałam na fejsie. Z rozmyślań wyrwał mnie głos telefonu.

- Halo?

- Gdzie ty jesteś? Wiesz która godzina? – słyszałam zdenerwowany głos Harrego.

- Dobrze, nie krzycz tak i powiedz mi która jest godzina.

- 16.

- Straciłam poczucie czasu, zdarzy się. Zaraz będę w domu. – rozłączyłam się.

Tak, Harry i jego troska. Dobra, przesadziłam trochę, ale co poradzę jak mój humor nie zna granic? Powoli udałam się w stronę domu. Po kilkudziesięciu minutach doszłam do celu. Bez żadnego gadania od razu skierowałam się na górę do pokoju. Po drodze słyszałam jak chłopcy o czymś zawzięcie rozmawiali. Żaden z nich nie chciał mnie już dzisiaj denerwować. Weszłam do pokoju. Postanowiłam poczytać jakąś książkę dla zabicia czasu. Wyciągnęłam z pudła pierwszą lepszą i usiadłam na łóżku. Kiedyś czytałam tą książkę. Jest pisana przez życie. Opowiada o rodzinie, która zaadoptowała 13 letnią dziewczynkę, która miała bardzo ciężki charakter, z którym rodzice zastępczy nie mogli sobie poradzić. Dziewczyna cięła się, uciekała z domu niewiadomo gdzie, nie chodziła do szkoły. Miło było przeczytać ponownie tą książkę. Po czasie nie zauważyłam że zrobiło mi się gorąco. Przyłożyłam rękę do czoła. Znowu to samo. Znowu powtórka zeszłej nocy. Poszłam na dół.

- Znowu mam gorączkę. – zwróciłam się do chłopaków.

- Idę po tabletki. – powiedział Liam idąc do kuchni.

- Chodź do nas. – powiedział łagodnie Harry.

Poszłam. Usiadłam koło niego i Zayna na kanapie, Po chwili przyszedł Liam z tabletką i szklanką wody. Połknęłam lekarstwo i położyłam głowę na ramieniu Stylesa. Chyba nikt znowu nie chciał mi się narażać więc spokojnie włączyliśmy jakiś film. Zwinęłam Zaynowi koc i przykryłam się. Harry objął mnie ramieniem. I tak oglądaliśmy Epokę Lodowcową. Ja zmęczona gorączką nie pamiętam kiedy zasnęłam.


----------------------------------------------------

Dosyć szybko uwinęliście się z komentarzami, co mnie bardzo cieszy. 
Ten rozdział jako tako mi się nie podoba. Piszcie w komentarzach co sądzicie . 

NN-> 10 komentarzy. ;) 

czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 20



Myślałam, że miałam przed oczami fatamorganę albo coś w ten deseń. Nie mogłam uwierzyć że chłopcy sami zrobili obiad i jeszcze nakryli do stołu.

- A co tu się dzieje? – spytałam ze zdziwienia patrząc na stół.

- Myślałaś, że pozwolimy ci gotować w takim stanie? – spytał Liam.

- Tak, tak myślałam. Mam jakieś wyznaczone miejsce czy mogę wybierać? – zaśmiałam się.

- Gdzie chcesz. – odpowiedział Zayn.

Wybrałam sobie miejsce między Niallem i Louisem. Stwierdziłam, że przy nich będzie zabawnie. I się nie myliłam. Chłopcy wygłupiali się jak tylko mogli. Nie obyło się bez bekania oraz przekomarzania się kto więcej zje albo kto pierwszy będzie miał pusty talerz. Dzięki mojemu kalectwu nie musiałam po nich sprzątać. Po obiedzie postanowiliśmy posiedzieć w domu przed telewizorem oglądając jakieś filmy. Oczywiście musieliśmy naszykować pełno jedzenia i picia. Pierwszym filmem jakim obejrzeliśmy był „Ósmoklasiści nie płaczą”. Muszę przyznać, że to jest cudowny film. Oczywiście musiały polecieć łzy z moich oczu. Chłopcy chyba też się trochę wzruszyli tylko nie było po nich widać. Udawali tych twardych. Potem obejrzeliśmy „Ted”. Nie dość, że chłopcy zarażali mnie śmiechem to jeszcze sama z siebie się głośno śmiałam. Przy włączaniu trzeciego filmu poszłam do toalety załatwić swoje potrzeby. Wchodząc po schodach na górę Hazza patrzył na mnie czy przypadkiem sobie czegoś nie zrobiłam. Dowlekłam się do łazienki. Pęcherz już nie mógł wytrzymać. 5 min i byłabym mokra. Po załatwieniu potrzeb spojrzałam na zegarek – 20. Czemu ten czas szybko leci – pomyślałam. Wyszłam z łazienki na korytarz. Nagle zrobiło mi się słabo i zaczęła boleć mnie głowa. Oparłam się o ścianę. Było mi strasznie gorąco i ciemno przed oczami.

- Harry ! Możesz szybko przyjść na górę?– krzyknęłam. Zjawił się po 10 sekundach.

- Co się stało !? – przeraził się.

- Źle się czuję. Boli mnie głowa i chyba zaraz zemdleje. – po tych słowach Styles wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Odstawił mnie na łóżko. Po chwili zjawiła się reszta.

- Co się dzieje? – spytał zmartwiony Liam.

- Alex źle się czuje. – odpowiedział za mnie Harry.

- Może to przez ten wasz obiad? – wtrąciłam.

- Ale nam nic nie jest. – powiedział Zayn. – prawda? – spojrzał na chłopaków.

- Prawda. – odpowiedzieli razem.

- Zaraz mi głowa pęknie. – na mojej twarzy pojawił się grymas.

- Przyniosę ci tabletkę i szklankę wody. – powiedział Liam.

- Możecie otworzyć okno? Jest tu chyba z 40 stopni. – spytałam.

- 40 stopni to ty masz na czole, - powiedział Harry przykładając swoją rękę do mojego czoła.

- Idę powiedzieć Liamowi żeby wziął coś na zbicie gorączki. – oznajmił Niall i zniknął za drzwiami.

- Trzeba będzie powiedzieć twoim rodzicom że jesteś chora. – powiedział Harry.

- Nie. Lepiej im nie przeszkadzać kiedy pracują. Damy radę. – szybko odpowiedziałam. – Emmm, mam do was prośbę. – dodałam.

- No mów.

- Chciałabym spróbować zasnąć a wy mi trochę przeszkadzacie.

- Zanim pójdziesz spać to tutaj masz połknąć tabletki – powiedział Liam, którego nie zauważyłam jak wchodził. Posłusznie zrobiłam to co kazał. Po tym Harry pocałował mnie w czoło i wyszedł od razu za chłopakami. Na początku ból głowy nie pozwalał mi zasnąć. Tabletka zadziałała dopiero po jakiś 15 min. Gorączka ustąpiła trochę później. Zasnęłam.



Obudziłam się. Było ciemno. Harry spał. Byłam trochę osłabiona po gorączce i bólu głowy. Ledwo widziałam na oczy. Jednak to co błysnęło za oknem widziałam w 100%. O super. – powiedziałam po cichu. Po chwili zaczęło grzmieć. Kolejna, cudowna burza. Czy ta pogoda w Londynie musi być tak zmienna? Czasem mam jej dość. Nie dość, że jestem chora to jeszcze ogarnia mnie stres i strach. Moja fobia czasem jest nie do ogarnięcia. Bach! Kolejne błyśnięcie. Mój puls skoczył chyba do 200. Serce o mały włos nie wyskoczyło mi z klatki. Usiadłam na łóżku. Zamknęłam oczy. Próbowałam myśleć o czymś miłym ale i tak widziałam błyski światła. Patrząc na śpiącego Harrego nie miałam serca go budzić. Założyłam jego bluzę, moje ciepłe bambosze ( one były tak duże że gips się zmieścił ) i wyszłam na korytarz. Przy okazji sprawdziłam godzinę – 2 w nocy. W środku nocy wszystko wydawało się podejrzane. Obrazy niby za dnia pokazujące rodzinne wspomnienia, w nocy bezczelnie patrzyły się na ciebie. Za oknem wiatr gwizdał. W krótkim odstępie czasowym pojawiały się błyski i grzmoty. Zestresowana zeszłam powoli na dół. Niczym atmosfera z horroru ogarniała salon i kuchnię. Zapaliłam małą lampkę na blacie kuchennym. Kiedy nie mogłam spać zawsze robiłam sobie kakao. I tak też właśnie postanowiłam zrobić. Kiedy otworzyłam lodówkę poraziło mnie światło. Z przymrużonymi oczami wyciągnęłam mleko. Z szafy natomiast duży kubek i pojemnik z kakao. Kubek z miksturą wsadziłam do mikrofali na 2 min. Przez ten czas usiadłam na blacie czekając na napój. Oczywiście moje tętno nie zmieniło się. Dalej było mi gorąco od stresu. Przez to zdenerwowanie nie zauważyłam kiedy zaczęło padać. Cieszyłam się z tego powodu. Zawsze kiedy zaczęło padać, burza po kilku minutach przeszła. Wyciągnęłam kakao z mikrofali, zgasiłam lampkę. Po ciemku, powolutku udałam się na górę. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Już nie chodziło o obrazy na ścianie. Przestraszona szybko jak tylko noga mi pozwalała udałam się do pokoju. Harry spał. Położyłam kubek na stoliku nocnym. Podeszłam do okna. Burzy już nie było. Odetchnęłam z ulgą. Deszcz dalej padał. To była ściana deszczu. Przez ten stres odechciało mi się spać. Włączyłam laptopa. Dawno nie wchodziłam na TT. Oczywiście dostałam dużo wiadomości od znajomych z Polski. Odpowiedziałam na wszystkie listy. Przeglądając TT zauważyłam, że follownęło mnie dużo osób. Nie znałam ich. Tweetnęłam coś w stylu : Nie ma to jak siedzieć o 3 w nocy na TT. Wow. Ile followersów. Coś ze mną nie tak? Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Dziewczyny pisały, że teraz kiedy jestem z Harrym to należę do ich rodziny. Cieszyłam się, że tak miło przyjęły mnie do rodziny. Obiecałam im, że chłopcy przy najbliższej okazji ich followną. Nie zauważyłam kiedy mój kubek zrobił się pusty. Była godzina 3.30. Wyłączyłam laptopa i położyłam się do łóżka. Przytuliłam się do ciała Hazzy. On być może w czasie snu przytulił mnie mocniej do siebie. Po czasie zasnęłam z przemęczenia.



Rano. 9:00



Kiedy się obudziłam chłopaka nie było. Powoli wstałam z łóżka. Wyciągnęłam z szafy moje dresy jednoczęściowe i poszłam do łazienki. Moje włosy były dzisiaj nadzwyczaj nieogarnięte. Każdy włos w inną stronę. Wskoczyłam pod prysznic. Oczywiście gips wsadziłam w worek żeby nie zmókł. Przy okazji umyłam jeszcze włosy. Odświeżona ubrałam dresy bambosze i wyszłam z pokoju. Z dołu było słychać głosy chłopców. Uśmiechnęli się na mój widok.

- Jak się czujesz? – spytał Liam.

- Nie najgorzej. – kaszlnęłam.

Chłopcy zajadali się śniadaniem. Dosiadłam się do stołu. Położyłam ręce na stole, a na nich oparłam głowę.

- Co zrobić ci do jedzenia? – spytał znowu Liam.

- Nie jestem głodna. – odpowiedziałam.

- Jak można nie być głodnym? – zdziwił się Niall.

- Najwidoczniej można. – dorzucił Zayn.

- Ciężką noc miałaś? – spytał Harry z pełną buzią jedzenia.

- Tak więc mogę być nieznośna. – podniosłam głowę i spojrzałam na nich. Oni dalej jedli. – widzę, że boicie się ze mną rozmawiać żebym czasem czegoś za dużo nie powiedziała. – zaśmiałam się.

- Dokładnie. – powiedział Louis.

- Super. To ja was zostawię bo czasem jeszcze krzywdę któremuś wyrządzę. – wstałam od stołu i poszłam do salonu usiąść na sofie. Chłopcy skończyli jeść śniadanie więc zabrali się za sprzątnięcie stołu.

- Na pewno nic nie chcesz do jedzenia? – krzyknął Liam z kuchni.

- Mam ręce więc jak zgłodnieje to sobie zrobię. – odkrzyknęłam.

- Zaczyna się. – powiedział Niall przekonany, że tego nie słyszałam.

Włączyłam telewizor. Chłopcy po chwili dołączyli do mnie.

- Co dzisiaj robimy? – spytałam mozolnie przełączając kanały na pilocie.

- A co chcesz? – spytał Zayn.

- Poszłabym na spacer. Kocham zapach powietrza po deszczu i burzy.

- Nie ma mowy. – powiedział stanowczo Harry.

- Dlaczego? – zdziwiłam się

- Przeziębiona nie wyjdziesz na dwór. Chcesz się jeszcze bardziej rozchorować i wylądować w szpitalu?

- A co ci do tego? To chyba mój organizm nie twój. – mój humorek przekroczył granice.

- Harry ma racje. – wtrącił się Louis.

- Nie będę siedziała bezczynnie w domu przez jakąś głupią gorączkę. – wstałam z kanapy.

- Będziesz. – Harry pociągnął mnie mocno za rękę przez co usiadłam z powrotem.

- Nie jestem psem, więc tak mnie nie traktuj. – wyrwałam rękę jego uścisku. – a wy co się gapicie? – spojrzałam na resztę.

- Przed nami ciężkie dni chłopcy. – powiedział Zayn patrząc na każdego z zespołu.

- Takie życie. – powiedziałam na zakończenie konwersacji.



-----------------------------------------

No to mamy kolejny rozdział. Piszcie jak wam się podoba. 
NN -> 10 komentarzy. 

Ps. zrobiłam nową ankietę u góry. chcę zobaczyć ile osób jeszcze czyta moje opowiadanie. ;)