Myślałam, że miałam przed oczami fatamorganę albo coś w ten deseń. Nie mogłam uwierzyć że chłopcy sami zrobili obiad i jeszcze nakryli do stołu.
- A co tu się dzieje? – spytałam ze zdziwienia patrząc na stół.
- Myślałaś, że pozwolimy ci gotować w takim stanie? – spytał Liam.
- Tak, tak myślałam. Mam jakieś wyznaczone miejsce czy mogę wybierać? – zaśmiałam się.
- Gdzie chcesz. – odpowiedział Zayn.
Wybrałam sobie miejsce między Niallem i Louisem. Stwierdziłam, że przy nich będzie zabawnie. I się nie myliłam. Chłopcy wygłupiali się jak tylko mogli. Nie obyło się bez bekania oraz przekomarzania się kto więcej zje albo kto pierwszy będzie miał pusty talerz. Dzięki mojemu kalectwu nie musiałam po nich sprzątać. Po obiedzie postanowiliśmy posiedzieć w domu przed telewizorem oglądając jakieś filmy. Oczywiście musieliśmy naszykować pełno jedzenia i picia. Pierwszym filmem jakim obejrzeliśmy był „Ósmoklasiści nie płaczą”. Muszę przyznać, że to jest cudowny film. Oczywiście musiały polecieć łzy z moich oczu. Chłopcy chyba też się trochę wzruszyli tylko nie było po nich widać. Udawali tych twardych. Potem obejrzeliśmy „Ted”. Nie dość, że chłopcy zarażali mnie śmiechem to jeszcze sama z siebie się głośno śmiałam. Przy włączaniu trzeciego filmu poszłam do toalety załatwić swoje potrzeby. Wchodząc po schodach na górę Hazza patrzył na mnie czy przypadkiem sobie czegoś nie zrobiłam. Dowlekłam się do łazienki. Pęcherz już nie mógł wytrzymać. 5 min i byłabym mokra. Po załatwieniu potrzeb spojrzałam na zegarek – 20. Czemu ten czas szybko leci – pomyślałam. Wyszłam z łazienki na korytarz. Nagle zrobiło mi się słabo i zaczęła boleć mnie głowa. Oparłam się o ścianę. Było mi strasznie gorąco i ciemno przed oczami.
- Harry ! Możesz szybko przyjść na górę?– krzyknęłam. Zjawił się po 10 sekundach.
- Co się stało !? – przeraził się.
- Źle się czuję. Boli mnie głowa i chyba zaraz zemdleje. – po tych słowach Styles wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Odstawił mnie na łóżko. Po chwili zjawiła się reszta.
- Co się dzieje? – spytał zmartwiony Liam.
- Alex źle się czuje. – odpowiedział za mnie Harry.
- Może to przez ten wasz obiad? – wtrąciłam.
- Ale nam nic nie jest. – powiedział Zayn. – prawda? – spojrzał na chłopaków.
- Prawda. – odpowiedzieli razem.
- Zaraz mi głowa pęknie. – na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Przyniosę ci tabletkę i szklankę wody. – powiedział Liam.
- Możecie otworzyć okno? Jest tu chyba z 40 stopni. – spytałam.
- 40 stopni to ty masz na czole, - powiedział Harry przykładając swoją rękę do mojego czoła.
- Idę powiedzieć Liamowi żeby wziął coś na zbicie gorączki. – oznajmił Niall i zniknął za drzwiami.
- Trzeba będzie powiedzieć twoim rodzicom że jesteś chora. – powiedział Harry.
- Nie. Lepiej im nie przeszkadzać kiedy pracują. Damy radę. – szybko odpowiedziałam. – Emmm, mam do was prośbę. – dodałam.
- No mów.
- Chciałabym spróbować zasnąć a wy mi trochę przeszkadzacie.
- Zanim pójdziesz spać to tutaj masz połknąć tabletki – powiedział Liam, którego nie zauważyłam jak wchodził. Posłusznie zrobiłam to co kazał. Po tym Harry pocałował mnie w czoło i wyszedł od razu za chłopakami. Na początku ból głowy nie pozwalał mi zasnąć. Tabletka zadziałała dopiero po jakiś 15 min. Gorączka ustąpiła trochę później. Zasnęłam.
Obudziłam się. Było ciemno. Harry spał. Byłam trochę osłabiona po gorączce i bólu głowy. Ledwo widziałam na oczy. Jednak to co błysnęło za oknem widziałam w 100%. O super. – powiedziałam po cichu. Po chwili zaczęło grzmieć. Kolejna, cudowna burza. Czy ta pogoda w Londynie musi być tak zmienna? Czasem mam jej dość. Nie dość, że jestem chora to jeszcze ogarnia mnie stres i strach. Moja fobia czasem jest nie do ogarnięcia. Bach! Kolejne błyśnięcie. Mój puls skoczył chyba do 200. Serce o mały włos nie wyskoczyło mi z klatki. Usiadłam na łóżku. Zamknęłam oczy. Próbowałam myśleć o czymś miłym ale i tak widziałam błyski światła. Patrząc na śpiącego Harrego nie miałam serca go budzić. Założyłam jego bluzę, moje ciepłe bambosze ( one były tak duże że gips się zmieścił ) i wyszłam na korytarz. Przy okazji sprawdziłam godzinę – 2 w nocy. W środku nocy wszystko wydawało się podejrzane. Obrazy niby za dnia pokazujące rodzinne wspomnienia, w nocy bezczelnie patrzyły się na ciebie. Za oknem wiatr gwizdał. W krótkim odstępie czasowym pojawiały się błyski i grzmoty. Zestresowana zeszłam powoli na dół. Niczym atmosfera z horroru ogarniała salon i kuchnię. Zapaliłam małą lampkę na blacie kuchennym. Kiedy nie mogłam spać zawsze robiłam sobie kakao. I tak też właśnie postanowiłam zrobić. Kiedy otworzyłam lodówkę poraziło mnie światło. Z przymrużonymi oczami wyciągnęłam mleko. Z szafy natomiast duży kubek i pojemnik z kakao. Kubek z miksturą wsadziłam do mikrofali na 2 min. Przez ten czas usiadłam na blacie czekając na napój. Oczywiście moje tętno nie zmieniło się. Dalej było mi gorąco od stresu. Przez to zdenerwowanie nie zauważyłam kiedy zaczęło padać. Cieszyłam się z tego powodu. Zawsze kiedy zaczęło padać, burza po kilku minutach przeszła. Wyciągnęłam kakao z mikrofali, zgasiłam lampkę. Po ciemku, powolutku udałam się na górę. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Już nie chodziło o obrazy na ścianie. Przestraszona szybko jak tylko noga mi pozwalała udałam się do pokoju. Harry spał. Położyłam kubek na stoliku nocnym. Podeszłam do okna. Burzy już nie było. Odetchnęłam z ulgą. Deszcz dalej padał. To była ściana deszczu. Przez ten stres odechciało mi się spać. Włączyłam laptopa. Dawno nie wchodziłam na TT. Oczywiście dostałam dużo wiadomości od znajomych z Polski. Odpowiedziałam na wszystkie listy. Przeglądając TT zauważyłam, że follownęło mnie dużo osób. Nie znałam ich. Tweetnęłam coś w stylu : Nie ma to jak siedzieć o 3 w nocy na TT. Wow. Ile followersów. Coś ze mną nie tak? Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Dziewczyny pisały, że teraz kiedy jestem z Harrym to należę do ich rodziny. Cieszyłam się, że tak miło przyjęły mnie do rodziny. Obiecałam im, że chłopcy przy najbliższej okazji ich followną. Nie zauważyłam kiedy mój kubek zrobił się pusty. Była godzina 3.30. Wyłączyłam laptopa i położyłam się do łóżka. Przytuliłam się do ciała Hazzy. On być może w czasie snu przytulił mnie mocniej do siebie. Po czasie zasnęłam z przemęczenia.
Rano. 9:00
Kiedy się obudziłam chłopaka nie było. Powoli wstałam z łóżka. Wyciągnęłam z szafy moje dresy jednoczęściowe i poszłam do łazienki. Moje włosy były dzisiaj nadzwyczaj nieogarnięte. Każdy włos w inną stronę. Wskoczyłam pod prysznic. Oczywiście gips wsadziłam w worek żeby nie zmókł. Przy okazji umyłam jeszcze włosy. Odświeżona ubrałam dresy bambosze i wyszłam z pokoju. Z dołu było słychać głosy chłopców. Uśmiechnęli się na mój widok.
- Jak się czujesz? – spytał Liam.
- Nie najgorzej. – kaszlnęłam.
Chłopcy zajadali się śniadaniem. Dosiadłam się do stołu. Położyłam ręce na stole, a na nich oparłam głowę.
- Co zrobić ci do jedzenia? – spytał znowu Liam.
- Nie jestem głodna. – odpowiedziałam.
- Jak można nie być głodnym? – zdziwił się Niall.
- Najwidoczniej można. – dorzucił Zayn.
- Ciężką noc miałaś? – spytał Harry z pełną buzią jedzenia.
- Tak więc mogę być nieznośna. – podniosłam głowę i spojrzałam na nich. Oni dalej jedli. – widzę, że boicie się ze mną rozmawiać żebym czasem czegoś za dużo nie powiedziała. – zaśmiałam się.
- Dokładnie. – powiedział Louis.
- Super. To ja was zostawię bo czasem jeszcze krzywdę któremuś wyrządzę. – wstałam od stołu i poszłam do salonu usiąść na sofie. Chłopcy skończyli jeść śniadanie więc zabrali się za sprzątnięcie stołu.
- Na pewno nic nie chcesz do jedzenia? – krzyknął Liam z kuchni.
- Mam ręce więc jak zgłodnieje to sobie zrobię. – odkrzyknęłam.
- Zaczyna się. – powiedział Niall przekonany, że tego nie słyszałam.
Włączyłam telewizor. Chłopcy po chwili dołączyli do mnie.
- Co dzisiaj robimy? – spytałam mozolnie przełączając kanały na pilocie.
- A co chcesz? – spytał Zayn.
- Poszłabym na spacer. Kocham zapach powietrza po deszczu i burzy.
- Nie ma mowy. – powiedział stanowczo Harry.
- Dlaczego? – zdziwiłam się
- Przeziębiona nie wyjdziesz na dwór. Chcesz się jeszcze bardziej rozchorować i wylądować w szpitalu?
- A co ci do tego? To chyba mój organizm nie twój. – mój humorek przekroczył granice.
- Harry ma racje. – wtrącił się Louis.
- Nie będę siedziała bezczynnie w domu przez jakąś głupią gorączkę. – wstałam z kanapy.
- Będziesz. – Harry pociągnął mnie mocno za rękę przez co usiadłam z powrotem.
- Nie jestem psem, więc tak mnie nie traktuj. – wyrwałam rękę jego uścisku. – a wy co się gapicie? – spojrzałam na resztę.
- Przed nami ciężkie dni chłopcy. – powiedział Zayn patrząc na każdego z zespołu.
- Takie życie. – powiedziałam na zakończenie konwersacji.
-----------------------------------------
No to mamy kolejny rozdział. Piszcie jak wam się podoba.
NN -> 10 komentarzy.
Ps. zrobiłam nową ankietę u góry. chcę zobaczyć ile osób jeszcze czyta moje opowiadanie. ;)
Hhahahhahhhahhahhah przed nami ciężkie dni chłopcy - najlepszy tekst w całości :3
OdpowiedzUsuńbiedna Alex :((
zdrowiej!! :*
Hahaha Ona to jest udana! :D
OdpowiedzUsuńhehe życie będą cierpieć przez najbliższe dni cudoooooooooooo
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudny..
OdpowiedzUsuńAle i tak wolałabym żeby było więcej dialogów..
Ps.. Mogłabyś dodać więcej piosenek a nie tylko jedną.. ??
Olciaa..
Hahaha extra =) uwielbiam Twoje opowiadanie ;** chcę już następny ! ^^
OdpowiedzUsuńJa chce juz kolejny! XD
OdpowiedzUsuńJestes cudowna ale dajesz nam dlugo czekac :p
OdpowiedzUsuńBiedna Alex.. Juz nawet o chlopcach nie wspomne xD. Jestes wielka!
OdpowiedzUsuńNo Hej
OdpowiedzUsuńNo to chłopaki maja przerąbane komuś tu humorek dopisuje :P
Rozdział fajny dziwie się że nie masz już tych 10 komentarzy powinno być ich tu o wiele więcej :)
Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału
Pozdrawiam Kinga :)
Dodaj nexta!
OdpowiedzUsuń