poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 10



Poniedziałek.

Rano obudziły mnie ostre promienie słońca, które przedostawały się przez okno. Telefon wskazywał 10. Powoli wygramoliłam się z spod kołdry i usiadłam na łóżku. Moje oczy tak się „kleiły”, że ledwo widziałam. Gdy wstałam z wyra udałam się do łazienki. Po drodze potknęłam się i upadłam na ziemię.

- Ała. – powiedziałam z grymasem na twarzy.

- Weź daj mi spać. – powiedział chrypki znany mi głos. Otworzyłam szerzej swoje niebieskie oczy i spojrzałam na ową osobę.

- Harry!? Co ty tu do licha robisz? – spytałam ze zdziwieniem.

- Śpię, nie widać? – odpowiedział zaspany.

- Dlaczego tu śpisz? – kolejne pytanie padło z moich ust.

- Dlatego kiedy cię tu przyniosłem położyłem się na chwilę obok ciebie i przypadkiem usnąłem. Prawdopodobnie spadłem w czasie snu albo mnie zrzuciłaś. – uśmiechnął się.

- Ale do niczego nie doszło? – denerwowałam się odpowiedzią.

- Nie. A co?

- To dobrze, bo wiesz. My jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic tego nie zmieni. – powiedziałam z ulgą w głosie. Harry odpowiedział krótkim „aha”. Przeprosiłam Stylesa i poszłam się ogarnąć do łazienki. Chłopak chyba poszedł na dół bo słyszałam otwierające się drzwi. Jakoś nie przejęłam się tym. Wzięłam długi, ciepły prysznic, ubrałam się w dresy i poleciałam na dół zrobić sobie śniadanie. Niestety Harry mnie uprzedził. Przyrządził nam kanapki. Rodziców i brata nie było. Ostatnio z Mike’em wcale się nie widujemy. No cóż pewnie gania za jakimiś laskami.

- Mmmm, dobre kanapki Styles. – powiedziałam zajadając się jedną z nich.

- Emm, słuchaj. Nie chciałabyś może gdzieś skoczyć po południu? – spytał.

- Co masz na myśli?

- Kino? – podrzucił pomysł.

- Spoko. Może chłopcy też z nami pójdą? Sądzę, że będzie z nimi lepsza komedia. – zasugerowałam.

- Jak chcesz. – trochę posmutniał.

- Harry? A czy my czasem nie musimy porozmawiać o ostatniej sytuacji? – musiałam zacząć ten temat.

- Nie, już mi przeszło. Z resztą nie ważne. – uśmiechnął się. Miałam wrażanie, że coś przede mną ukrywał i to coś bardzo go bolało.

Oboje umówiliśmy się o 16 pod kinem. Reszta chłopaków też miała przyjechać. Po wyjściu Harrego poczłapałam do pokoju po telefon aby zadzwonić do Kate. Pamiętacie ją? To ta dziewczyna, z którą grałam w siatkę. Zadzwoniłam do niej żeby się umówić na kolejny mecz. Zaplanowałyśmy, że jutro o 15 spotkamy się przy fontannie. Po rozmowie skorzystałam na chwilę z komputera. Po 10 min surfowania po internecie do pokoju wparował Mike.

- Co chcesz? – spytałam.

- Ostatnio jakoś nie spędzamy czasu i chciałem zapytać czy gdzieś skoczymy. – powiedział.

- Jasne. Tylko o 16 jestem umówiona do kina z chłopakami i jeśli chcesz możesz się do nas przyłączyć. - uśmiechnęłam się patrząc ciągle na monitor.

- Spoko. To gdzie idziemy? – spytał.

- Czekaj zaraz coś pomyślę. – myślałam tak przez 5 min i wymyśliłam, że pójdziemy na kręgle. To będzie taka bitwa jeden na jednego. Udałam się do garderoby po jakieś ładne ubrania i powędrowałam do łazienki się przebrać. Brat długo nie musiał czekać. Z powodu nie zjedzonego przez nas śniadania poszliśmy najpierw coś przekąsić. Weszliśmy do jakiejś niewielkiej restauracji i zasiedliśmy do stolika. Ja zamówiłam lazanie a brat spaghetti. Do picia wzięliśmy dużą wspólną colę. Po posiłku powoli szukaliśmy kręgielni. Niestety nie mieszkaliśmy tu na tyle długo żeby wiedzieć gdzie co jest. Co jakiś czas pytaliśmy przechodniów o pomoc. W końcu po 15 min tułaczki dotarliśmy w wyznaczone miejsce. Była 13 więc tor zakupiliśmy na 2 godziny. Po wybraniu rozmiaru butów i przygotowaniu się to walki zabraliśmy się za pojedynek. Stwierdziliśmy, że nie będziemy brać bramek żeby gra była w miarę fair. Na początku nie było za dobrze. Każdemu z nas większość kul wpadała w „rowy”(?). Potem się już rozkręciłam. Mike trochę się wkurzał z mojego prowadzenia. Przez jakiś czas byłam pierwsza ale po godzinie gry bolały mnie palce. Moja sytuacje wykorzystał Mike. Zaczął zbijać wszystkie piony ( sprawdzałam jak się nazywają te białe takie co się strąca ). Oczywiście przejął pałeczkę i objął prowadzenie. Mi już palce odpadały. Po dwóch godzinach bitwy ostatecznie wygrał Mike. Wraz z zadowolonym z siebie bratem udaliśmy się na spacer. Do spotkania z chłopcami została nam jakaś godzina więc zahaczyliśmy jeszcze o park. Pogoda w ten dzień była śliczna. Słońce świeciło, ptaszki ćwierkały, dzieci tryskały energią bawiąc się na placu zabaw. Z Mike’em usiedliśmy na ławce. Cudownie było odetchnąć świeżym, czystym powietrzem. Oczywiście mój brat nie umie długo usiedzieć w jednym miejscu więc pociągnął mnie za rękę na plac zabaw. Od razu poleciałam na huśtawkę. Poprosiłam chłopaka o to by mnie trochę popchał. Po chwili bawiliśmy się i śmialiśmy jak dzieci. Dzieci, które są wolne i bez żadnych problemów. Ludzie trochę się na nas dziwnie patrzyli bo młodzież w naszym wieku raczej nie chodzi na plac zabaw tylko do klubów i na imprezy. Po beztroskiej zabawie trzeba było ruszać na spotkanie. Pod kino doszliśmy w 20 min bo znowu musieliśmy się pytać o drogę. Chwilę musieliśmy na nich poczekać. Piątka zapoznała się grzecznie z moim bratem i bez żadnych przeszkód mogliśmy ruszać po bilety. Przy wybieraniu filmu oczywiście doszło do małego nieporozumienia. Po 10 min przekomarzania się zdecydowaliśmy że udamy się na „Magic Mike”. Wraz z Niallem śmialiśmy się, że idziemy na film, w którym zagra mój brat. Przed projekcją udaliśmy się po jedzenie, bo przecież blondyn umarłby z głodu. Obładowani po uszy jedzeniem wybraliśmy się na salę. Miejsca mieliśmy na samej górze po środku. Usiedliśmy od lewej : Liam, Mike, Niall, ja, Harry, Louis i Zayn. Lubię siedzieć na środku więc będę miała kogo wkurzać. Podczas filmu Louis i Harry chyba najbardziej byli zainteresowani fabułą filmu. ( hahaha ). Po 2 godzinach śmiechów i obrzucania się jedzeniem wyszliśmy z kina.

- Jest 18.30 co robimy? – spytałam.

- Idziemy do was? – spytał Zayn.

- Ok. – powiedziałam po czym wskoczyłam Mike’owi na plecy. – Ale ty mnie nosisz.

- No chyba cię coś boli!? – zaśmiał się.

- Nogi mnie bolą. – Brat więcej nie zaprzeczał.

Kiedy szliśmy do domu śmialiśmy się i wygłupialiśmy jakbyśmy znali się od żłobka. Brat trochę narzekał na moją nie dużą masę ciała, ale jak na „strongmana” (tak się nazywał jak był mały) przystało doniósł mnie na miejsce. Zeszłam z chłopaka i odkluczyłam drzwi. W domu było pusto bo rodzice byli jeszcze w pracy.

- Ja idę do siebie bo jestem umówiony z kumplami na pogawędkę. – oznajmił Mike.

Kiedy mój brat zniknął za ścianą chłopcy usiedli na sofie i włączyli TV.

- Widzę, że będziemy leniuchować? – spytałam.

- A żebyś wiedziała. – odpowiedziała marchewka.

Po słowach Louisa wepchnęłam się między niego i Zayna. Przez jakąś godzinę oglądaliśmy to MTV to jakieś kreskówki albo dziwne programy. Zegar, który leżał koło telewizora wskazywał 20. Spytałam się chłopców czy chcą zostać na noc. Zgodzili się. Ustaliliśmy, że Lou z Harry i Liam z Zaynem będą spali w pokojach gościnnych. A Niall u mnie na dmuchanym materacu. Rozeszliśmy się do pokoi. Mike przyniósł dla blondyna materac, ja natomiast zasiadłam do laptopa a chłopak wyszedł na balkon. Po chwili zrobiłam to samo. Ustawiłam się koło Horana, który stał przy barierce patrząc się na krajobraz.

- Piękny zachód słońca nie sądzisz? – spytał.

- Tak jest piękny. – powiedziałam obejmując jego rękę. Niall spojrzał się na mnie i uśmiechnął się.

- Wiesz, ostatnio jakoś nie spędzamy razem czasu jak to było na początku. – stwierdziłam.

- To może jutro coś ogarniemy? – spytał.

- Chcesz mi towarzyszyć na meczu?

- Jakim? – spytał ze zdziwieniem.

- Ostatnio grałam z takimi dziewczynami i umówiłam się z nimi na jutro o 15. – odpowiedziałam.

- Jasne. – jego uśmiech był jeszcze piękniejszy niż poprzedni. – A Harry? – po czym dodał.

- Jezu, czemu ciągle wszyscy się mnie o niego pytają!? Mam już tego powoli dosyć. Ciągle on i on. Mam też innych przyjaciół a nie tylko jego. – wkurzyłam się po czym puściłam rękę Nialla.

- Przepraszam. – powiedział obejumjąc mnie ramieniem. – Myślałem, że wiesz wy … Dlatego nie wtykałem swojego nosa.

- No to źle myślałeś. – dalej byłam trochę zła. No bo przecież ile można? Tysiąc razy powtarzam, że się tylko przyjaźnimy. Ale nie, oni muszą się spytać 100 razy o to samo. Dokończyliśmy podziwianie zachodu słońca i udaliśmy się do pokoju. Oboje jakoś nie byliśmy doszczętnie zmęczeni więc w pidżamach i przy lampce usiedliśmy naprzeciwko siebie po turecku na moim łóżku. Rozmawialiśmy o wszystkim i o wszystkich. Dowiedziałam się jak to jest być w zespole, jak to się tworzy piosenki i jakie to jest uczucie rozdawać autografy. Byłam zafascynowana jego życiem i tym jak on o tym opowiadał. Dowiedziałam się również parę ciekawostek o reszcie chłopaków. Niektóre z nich były kompromitujące, więc trochę się pośmialiśmy. Po jego monologu przyszedł czas na mnie. Powiedziałam parę faktów o mnie i parę tajemnic jakie mówi się przyjacielowi. Według mnie z Niallem inaczej się rozmawia niż z Julią. Miałam wrażenie, że chłopak bardzo uważnie mnie słuchał. Trochę mnie to dziwiło, że ktoś chce słuchać o moim życiu. Po chwili otworzyłam się przed nim na maksa. Powiedziałam wszystko. Wiedziałam, że mogę mu zaufać. Bezgranicznie? Chyba tak. Nie miałam wątpliwości. Ta rozmowa tak jakby zbliżyła nas do siebie. Czułam się przy nim swobodnie. On przy mnie chyba też. Tak zajęci rozmową nie zauważyliśmy, że minęła 1 w nocy. Postanowiliśmy, że się położymy bo jutro muszę być jako tako wypoczęta na mecz. Złączyliśmy łóżka, ale oczywiście każdy leżał na swoim żeby nie było po czym usnęliśmy.


-----------------------------------------

Jak się podoba? Jakieś sugestie? 

Coś słabo z tymi komentarzami. ; (( . 
Brak motywacji przez to więc :
Następny rozdział jak będzie 10 komentarzy. ;) 

+ odpowiadajcie w ankiecie. Chcę zobaczyć ile osób czyta bloga !

11 komentarzy:

  1. Rozdział świetny!!!!^^ Coś czuję, że między Alex a Horanem coś iskrzy ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha ha najlepsza motywacja! skądś to znam ;D
    Ta to ma zajebistego brata... :D
    Rozdział cud miód :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, ja to już nie mogę ogarnąć czy Alex będzie z Niall'em czy z Harry'm. Wydaje mi się, że i Styles i Horan są w niej zakochani, a najgorzej jak będzie musiała wybierać. Współczuje dziewczynie ; /
    Ale jakoś tak milej mi na sercu kiedy Alex i Niall są blisko xx
    Jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej : D

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim skromnym zdaniem Alex i Niall bardziej do siebie pasują.
    A co do rozdziału, to jak zawsze świetny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale on ma fajnego brata! :)
    Uuu, chyba coś iskrzy pomiędzy Niallem a Alex :P
    A rozdział świetny i czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ,oby byli razem :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :) ciekawe czy Alex będzie z Horanem czy Harrym :D Powodzenia w pisaniu - Jula

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział jest naprawe fajny, ale i tak by chciała więcej żtp. dialogów niż takie żtp. opowiadanie bo nie chce mi się czytać tak dużo. Chciałabym żeby Harry był z Alex, ale z drugiej strony chciałabym żeby Niall był z Alex. Masz talent dziewczyno.!! Trzymaj tak dalej.!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy kolejny rozdział. ? Ten jest święty. !!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział-cudo .!! Poprosze o następny . Kocham twoje opowiadania .!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Osz..... ty. Harry ma być z Alex

    OdpowiedzUsuń