sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 9



Po nocy spędzonej nad rozmyślaniem co ugryzło Hazzę, postanowiłam, że zadzwonię do Julki. Dawno jej nie słyszałam. Dziewczyna opowiadała mi o wydarzeniach jakie jej się ostatnio przydarzyły. Trochę narzekała na swoich rodziców, którzy zaczęli się jej czepiać o błahostki. Oczywiście musiała się spytać o moje relacje z chłopakami. Powiedziałam jej o wczorajszej sytuacji, a ona poradziła mi żebym z nim pogadała. Jak mam z nim pogadać skoro wczoraj chciałam a on sobie tak po prostu wyszedł bez słowa? Chłopięce rozumowanie świata czasem mnie przeraża. Po godzinie plotkowania pożegnałam się z przyjaciółką i zeszłam na dół na śniadanie. Dzisiaj jest niedziela więc rodzice mieli wolne od pracy. Wraz z bratem nakryliśmy do stołu, a rodzice zaczęli przygotowywać posiłek. Oczywiście nie obeszło się bez przekomarzania się z Mike’em. Podczas śniadania spytałam się mamy czy mogę iść na koncert chłopców. Zgodziła się. Tata też nie zaprzeczył, pod warunkiem, że chłopcy będą mnie pilnować. No tak, tatusiowa troska, ale głupki chyba powinni najpierw siebie pilnować a nie podejmować się opieki nade mną. Po posiłku musiałam skoczyć do sklepu po jakieś zakupy. Po drodze zaczepiały mnie jakieś dziewczyny, które prosiły o krótkie rozmowy o chłopakach. Nie sądziłam, że Directionerki są takie miłe i rozmowne. Po przyjściu z udanych zakupów zaczęłam przebierać szafę w poszukiwaniu jakiś ciuchów na koncert. Dobiegała 14 a ja nie wiedziałam co na siebie włożyć.

- MAMO ! NIE MAM CO NA SIEBIE WŁOŻYĆ ! – krzyknęłam do mamy. Rodzicielka po chwili była już w moim pokoju.

- Przeszukałaś całą szafę? – spytała.

- Tak i nie mogę nic odpowiedniego znaleźć. – odpowiedziałam.

- Poszukaj w internecie. – poradziła mama.

Zaczęłam poszukiwać jakichkolwiek inspiracji w internecie tak jak radziła mama. Po przeszukaniu różnych stron postanowiłam postawić na wygodę. Wzięłam szare dżinsowe legginsy, czarną bokserkę, bordową bluzę z kapturem i czarne vansy. Włosy oczywiście rozpuściłam. Zrobiłam lekki makijaż. Po tych wszystkich czynnościach spojrzałam na zegarek – dochodziła 16. Akurat – pomyślałam. Po chwili usłyszałam z dworu śmiechy. Zgadnijcie kogo. Zeszłam uradowana na dół i otworzyłam 5 mordkom drzwi. Harry jakoś nie tryskał energią. Z każdym się przywitałam, oznajmiłam rodzicom, że wychodzę i wyszliśmy z domu. Na miejsce dojechaliśmy czarnym Vanem. W samochodzie panowała dziwna atmosfera z powodu chłopaka w loczkach. W ogóle wszyscy dziwnie się zachowywali tak jakby wiedzieli o co chodzi. A może mi się tak zdaję? Może to trema? Po 10 min jazdy dojechaliśmy pod sale koncertową. Tłumy fanek oczywiście szalały i walały się wszędzie. My podjechaliśmy pod tylne wejście aby ominąć niepotrzebnych przepychanek. Wraz z chłopakami udałam się do ich garderoby. Musieli się przygotować. Do koncertu zostało jakieś 20 min. Postanowiłam trochę ochłonąć więc wyszłam na świeże powietrze. Cała ta krzątanina trochę mnie przytłaczała. Po chwili znalazł mnie Louis. Oznajmił mi, że zaraz wchodzą na scenę. Poszłam za chłopakiem w wyznaczone przez ochroniarzy miejsce. Stałam obok podestu więc miałam dobry widok. Na sali było gorąco, wszystkie fanki krzyczały i ekscytowały się tym, że zobaczą chłopców na żywo. Zaczęło się odliczanie. Dałam znak chłopakom, że trzymam kciuki a oni z uśmiechem wybiegli na scenę. Wszystkie flesze zaczęły migać. O mały włos nie straciłam wzroku. Nie zaprzeczę, ja również krzyczałam w niebo głosy. One Direction zaczęło koncert od Up All Night, przechodząc do One Thing, I Wish, Gotta Be You i kończąc na Everything About You. Po tych piosenkach nastąpiła przerwa. Chłopcy poszli się przebrać. Po krótkiej przerwie gwiazdki odpowiadały na pytania z TT. Potem kolejne piosenki i nadszedł koniec koncertu. Lecz chłopcy mieli dla wszystkich niespodziankę.

- Na koniec zaśpiewamy dla was piosenkę z naszej nadchodzącej płyty Take Me Home. Piosenka nosi nazwę Little Things i chcielibyśmy ją zadedykować Alex. Alex chodź na scenę ! – gdy Harry to powiedział ogarną mnie strach.

Co ty wprawiasz Styles? Nogi zaczęły mi się uginać. Loczek wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wejść. Wraz z całą piątką usiedliśmy w półkole na krzesłach. Scenę przystrojono o sznury z żarówkami ( takimi jak na choinkę tylko, że światło jest takie jak z lampy ). Serce waliło mi jak oszalałe. Światła przygasły trochę a w tle zaczęła lecieć muzyka. I o to się zaczęło. Pierwszy zaśpiewał Zayn a ja od razu miałam łzy w oczach. Potem Liam, Lou i Harry. Przy zwrotce Nialla rozpłakałam się na maksa. Przypomniała mi się ta chwila na wysepce gdzie Horan zaśpiewał mi swoją część piosenki a ja po prostu beczałam jak dziecko. Niall podczas swojego śpiewania przytulił mnie. Gdy skończył znowu zaczął Hazza. Tym razem złapał mnie za rękę i zaśpiewał mi to prosto w oczy. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Byłam zdezorientowana. Po piosence gdy chłopcy żegnali się, ja zostałam zaprowadzona do ich garderoby. Zapłakana czekałam na to kiedy im podziękuję. Po 10 min piątka weszła do pomieszczenia. Ja zamiast przytulić każdego i pogratulować udanego występu, rzuciłam się Harremu na szyję.

- A to za co? – trochę się zdziwił.

- Za tą piosenkę. - gdy to powiedziałam rozluźniłam uścisk.

Podeszłam do reszty pogratulować dobrego koncertu. Od wejścia na salę minęły 4 godziny. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa więc klapnęłam na kanapę znajdującą się w garderobie. Chłopcy udali się na podpisywanie płyt, więc w pomieszczeniu zostałam sama. Garderoba była wyposażona w telewizor i Xbox’a więc złapałam za Pad’a i włączyłam pierwszą lepszą grę. Po jakiś 10 min znudziła mi się gra w kopanie piłki więc postanowiłam skorzystać z laptopa, który leżał uruchomiony na stole. Nikt chyba nie będzie zły jak sobie poklikam – pomyślałam. Sprawdziłam TT, FB i parę innych stron. Przeglądając jakąś stronę plotkarską natrafiłam na post dotyczący koncertu chłopców. Otworzyłam nagłówek i moim oczom ukazało się moje zdjęcie, na którym Harry trzyma moją dłoń. Tytuł artykułu nie mógł być inny niż : „Czy to nowa miłość One Direction?”. No pewnie. Dziennikarze też nie mają co robić więc wymyślają jakieś głupie plotki. My się TYLKO przyjaźnimy. Nikt na tym świecie nie rozumie co to jest damsko-męska przyjaźń? „No błagam”. Przewijając stronę na dół zobaczyłam kolejne zdjęcie. Ta fotografia przedstawiała mnie i Harrego w parku. Dziennikarze nie napisali kogo Styles obejmuje. I bardzo dobrze. Lepiej żeby się nie dowiedzieli. Dalej już nie przeglądałam bo miałam dosyć tych wszystkich kłamstw. Zbliżała się 21 a chłopców dalej nie było. Nie dziwię się dlaczego nie przychodzili. Fanek było mnóstwo więc musiało im to zająć dużo czasu. Po długiej chwili do garderoby wparowali owi ludzie.

- Długo nas nie było? – spytał Zayn.

- Nie, ależ skąd. – zaśmiałam się.

- Ej, ktoś dotykał mojego laptopa? – krzyknął Louis.

- Ja! Chciałam zobaczyć co się dzieje u moich znajomych. – Louis tylko się uśmiechnął.

- Spoko. Mam nadzieje, że niczego nie popsułaś.

- Czy ty sugerujesz, że to czego dotknę się psuje? – spytałam.

- Nie. Tak. Nie. Nie wiem. – zamotał się.

- Ups, Harry dotknęłam cię, czuj się zepsuty. – wraz z wypowiedzianymi słowami dotknęłam Harrego, który usiadł koło mnie.

- Oj, źle się czuję. Potrzebuje metody usta-usta. – zaczął udawać chorego. Wszyscy się zaśmialiśmy.

- Słuchaj, mamy za godzinę imprezę pokoncertową, chcesz z nami iść? – skierował się do mnie Liam.

- No pewnie! Na co jeszcze czekamy? – uśmiechnęłam się. Zadzwoniłam do rodziców z zapytaniem czy mogę iść z chłopakami. Rodzice ledwo się zgodzili. Po ogarnięciu piątki głupków udaliśmy się do Vana. Najstarszy z nich prowadził, obok niego siedział Zayn, a ja siedziałam między Niallerem a Hazzą. Liam rozmawiał z kimś przez telefon. Oczywiście do mnie też ktoś musiał zadzwonić. Nie kto inny jak Julia. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę bo nie chciałam żeby reszta słyszała o czym rozmawiamy. Z resztą nie powinny ich interesować moje sprawy. Po 10 min byliśmy już pod klubem, który nosił nazwę „Troll”. Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do budynku. Chłopcy oświadczyli ochroniarzowi, że jestem z nimi. Jaka podjarka, że wchodzę z One Direction prywatnie do klubu. Pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy miało ciemne ściany, dużo lamp, podświetlane podłoże i pełno stołów przy których były kolorowe krzesła. Wszędzie masa ludzi rozwalała się na parkiecie. Wraz z ekipą usiedliśmy w dużej loży.

- Chcecie coś do picia? Oczywiście napoje bezalkoholowe. – spytał Louis.

- Ja poproszę Pepsi. – odpowiedziałam z uśmiechem.

Reszta poprosiła Louisa o to samo. Na początku było trochę sztywno. Potem każdy z chłopaków prosił mnie do tańca chociaż ja nie potrafię. Pierwszy taniec dla Louisa bo jako pierwszy wypchnął mnie na parkiet. Muszę przyznać, że jak na niezłą marchewkę to potrafi się ruszać. Zayn oczywiście krewny Biebera. Liam też się jakoś nie ociągał. Po tych trzech wyczerpujących tańcach nogi odmawiały mi posłuszeństwa, więc klapnęłam swoją zacną dupencją na sofę. Po energicznych rytmach puszczanych przez DJ’a przyszedł czas na wolne piosenki. Oczywiście przy chłopakach nie mogłam długo odpocząć. Niall zaprosił mnie do tańca „przytulańca”. Wraz z blondynem udaliśmy się pomiędzy tańczące pary. Chłopak objął mnie w pasie, a ja położyłam swoje ręce na jego szyi. Na wstępie zapewniam was, że to jest TYLKO przyjaźń. Czasem śmialiśmy się z przypadkowych spojrzeń w swoje strony. Gdy skończył się zabawny taniec Harry odbił mnie Horanowi. Ten zaś poleciał coś wszamać. Przy piosence Someone like you – Adele tańczyłam z Haroldem tak jak z Niallem. W połowie tańca chłopak bardziej mnie przytulił. W moim nosie grasował kuszący zapach jego perfum, po czym poczułam dziwne uczucie. Uczucie szczęścia? Bezpieczeństwa? Czyżby mi latały motylki w brzuchu? No wiecie, ja nie jem owadów więc tą opcję wykluczmy. Kiedy piosenka dobiegła końca podziękowałam Harremu za wspólny taniec i udałam się do toalety za potrzebą. Przesiedziałam w wc jakieś 10 min i dołączyłam do chłopaków. Było koło północy więc moje oczy powoli się zamykały. Widać, że nie jestem wytrzymała. Ciekawa jestem co to będzie na moich urodzinach, które są w piątek. Głupki pewnie wymyślą jakąś imprezę.

- Mógłby mnie któryś z was odwieźć do domu, bo zaraz usnę? – grzecznie spytałam.

- Ja cię odwiozę.

- Okej. Możemy już iść?

- Jasne.

Oboje pożegnaliśmy się z resztą i udaliśmy się do samochodu. W drodze powrotnej bolały mnie oczy więc gdy przymknęłam powieki od razu zasnęłam z przemęczenia.

---------------------------------
Co sądzicie ?
Liczę na komentarze ! ;P 

3 komentarze:

  1. Świetne <3
    Ciekawe, co tak w poprzednim rozdziale napadło Hazzę. :)
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !!!
    Mi się wydaje że Harry zakochał się w Alex ale to tylko moja wersja :) Powodzenia w pisaniu ! ;*- Jula

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Harry! Bo poskarżę się Julay że flirtujesz z innymi ;) Nie no żart XD Rozdział cudowny jak zawsze! Normalnie Awwwww *____*

    OdpowiedzUsuń