niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 6



Harry natomiast pocałował mnie delikatnie w usta. To dziwne, nie sprzeciwiłam mu się. Racja całował delikatnie, ale to nie znaczy, że od takiego ruchu mogłabym być jego. Ha, nigdy.

- Ekhem. – krząknęłam. – W co ty grasz Styles? – dodałam.

- W głupie podrywy. – zaśmiał się.

Wyszłam z domu trzaskając przy tym drzwiami. Harry został. Nawet nie patrzyłam za siebie. Uciekłam na wysepkę. Tam postanowiłam przemyśleć zaszłą sytuację. Położyłam się na trawie i spojrzałam w niebo. Niebo tego dnia było niebieskie. Co ja tu będę o niebie rozmyślać. Są ważniejsze sprawy – Harry. Jestem na niego tak zła, że po prostu mam ochotę przewrócić to drzewo, które tam stoi. Myślałam, że jest inny. To co czytałam w Internecie to jakaś ukoloryzowana gadka. W ogóle nie wiem czemu uwierzyłam w te plotki. Brat wiedziałby co robić, ale jak sam mówił : tylko nie pakuj się w kłopoty. Tak Harry mi w tym pomógł.



~~ Perspektywa Nialla ~~



Wraz z chłopakami byliśmy w drodze do Alex. Harry już miał tam być. Po 10 min jazdy byliśmy pod domem dziewczyny.

Zapukałem do drzwi. Po chwili otworzył Harry.

- Hej Harry. – przywitałem się.

- Hej. Nie wiecie gdzie jest Alex? – spytał.

- A nie ma jej w domu? – spytałem się z poirytowaniem.

- Nie. Wybiegła z domu. – powiedział.

- A dzwoniłeś do niej?

- Nie odbiera.

- Coś ty jej zrobił? – spiorunowałem Harrego wzrokiem.

- Ja, nic !? Jeśli jesteś dla niej kimś więcej to szerokiej drogi życzę. – oburzył się Harry.

- Dobra skończcie bo się zaraz pobijecie. Rozdzielmy się, niech każdy ma włączony telefon. Jak coś to dzwońcie. Harry ty zostań w domu w razie jakby przyszła. Ja pojadę do studia, a Louis, Zayn i ty Niall sprawdźcie na mieście. – oznajmił Liam.

- Ruszajmy! – Moim pierwszym punktem poszukiwań była wysepka.

W 10 min doszedłem na miejsce. Za krzaków wyłaniała się siedząca Alex.

- Hej.

- Hej. Co ty tu robisz? - spytała.

- Mogę spytać cię o to samo.

- Ja rozmyślam. – odpowiedziała patrząc w lustro wody, a ja usiadłem koło niej.

- Nad czym? –spytałem.

- Nad wszystkim i niczym.

- Masz takie smutne oczy. – podniosłem jej podbródek I spojrzałem głęboko w oczy.

- Zdaje ci się tylko. – odpowiedziała i odwróciła głowę. – Mógłbyś coś dla mnie zrobić? – spytała.

- Co takiego?

- Zaśpiewaj mi.

Zacząłem śpiewać :

You’ll never love yourself half as much as I love you
You’ll never treat yourself right darlin'
But I want you to
If I let you know I'm here for you
Maybe you'll love yourself like I love you, oh



Gdy skończyłem Alex ze łzami w oczach rzuciła mi się na szyję, a ja mocno ją przytuliłem. W tej chwili nie potrzebowaliśmy żadnych słów. Miałem nadzieje, że to nie przez Harrego Alex uciekła. Od początku bardzo ją polubiłem. Jest moją przyjaciółką, a ja nie lubię jak ktoś krzywdzi moich przyjaciół, a jak wiem to Harry jest zdolny do mieszania dziewczynom w głowach. Po chwili wyszeptała krótkie : dziękuję.



~~ Perspektywa Alex ~~

Gdy rozluźniłam uścisk odwróciłam głowę w stronę wody.

- A teraz powiedz mi co ci jest. – nie odpuszczał.

- Może kiedyś ci powiem, a teraz wolałabym wrócić do domu bo chłopaki się pewnie denerwują, a tak po za tym zgłodniałam. Która godzina? – powiedziałam ocierając łzy, po czym wstałam z ziemi.

- 16. Obiecujesz, że mi powiesz?

- Serio tak długo tu siedziałam? Może kiedyś ci powiem. A ty mi obiecasz, że będziesz przy mnie kiedy będę cię potrzebować? – puściłam lekki uśmiech.

- Hmm, właśnie się zastanawiam. – walnęłam go w ramię.

- Ała. Okej, okej. – zaśmialiśmy się.

- Idziemy?

- Tak. – opowiedział szczerym uśmiechem. Lubiłam ten uśmiech.

Gdy byliśmy blisko domu Niall zadzwonił do chłopaków z informacją, że się znalazłam. Nie potrzebnie robili z tego taką aferę. Wchodząc do domu od razu podrałowałam do lodówki w poszukiwaniu jedzenia. Harry siedział przy stole i się nie odzywał. Mógłby chociaż przeprosić lub wytłumaczyć, ale nie, bo po co? W lodówce nie było nic do jedzenia, bo rano zjadłam ostatnią kanapkę, a Mike’a wcieło jak i rodziców.

- Ej, w lodówce nie ma jedzenia więc może coś zamówimy? – spojrzałam na Nialla.

- Chodźmy do Nandos! – krzyknął, a ja się zaśmiałam. – Ale trzeba poczekać na chłopaków. – chłopak posmutniał.

- To chodźmy po jedzenie, a Harry popilnuje domu. – stwierdziłam. Z wieszaka wzięłam bluzę brata, Niallera pociągnęłam za rękę i wyszliśmy z domu. Sądziłam, że Harremu przyda się nauczka. Nienawidzę jak chłopak się mną bawi. Mam nadzieje, że się nauczy. Do Nando’s mieliśmy zaledwie 10 min piechotą. W między czasie gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Jakbyśmy znali się od piaskownicy. Co jakiś czas podchodziły fanki i prosiły o autografy ale mi to zupełnie nie przeszkadzało. O dziwo ze mną też robiły sobie zdjęcia. Po jakimś czasie doszliśmy do restauracji. Kupiliśmy dwie mega duże pizze na wynos. Oczywiście Niall nie zapomniał o sosach. Ten to ma pamięć do jedzenia i dwa żołądki. Podczas powrotu pogoda trochę się popsuła. Blondyn bał się o żywność, która w razie deszczu mogła by zmoknąć.

- Jesteśmy! – krzyknęłam. Od razu na wejściu zostałam poturbowana. No tak, stado lgnie do żarcia.

- Ej no, może byście się tak podzielili a nie. – wcisnęłam się między Nialla a Zayna i zabrałam kawałek pizzy z szynką.

- Jest 18, co robimy? – spytał Zayn.

- A co chcecie głodomory? – odpowiedziałam zajadając się pizzą.

- Może dzisiaj jakiś seans filmowy? – podrzucił pomysł Liam. Harry się nie odzywał.

- Kto jest za? – wszyscy podnieśli ręce. – Okej. A jaki film?

- HORROR! – krzyknął Zayn.

- Ej, bo mi bębenki pękną. – złapałam się za uszy.

- Przepraszam. – powiedział ze smutną miną Mulat.

- Spoko. Najważniejsze, że przeprosiłeś moje biedne uszy. – spojrzałam na Harrego. Ten tylko spuścił wzrok w stół.

- Jestem za horrorem. – udzielił się Nialler.

- Ja też. Ja też. – powiedziała reszta.

Po 15 min obżerania się przygotowaliśmy koce, poduszki i miski popcornu. Zayn wybrał Paranormal Activity 1. Osobiście nie przepadam za horrorami, ale z nimi to może być niezła komedia. Tak też była. Chłopcy ciągle się śmiali z tej Samary czy jak jej tam. Po dwóch godzinach śmiechu zaczęliśmy oglądać część drugą. Tu już nie było tak wesoło. Harry z Louisem siedzieli razem na jednym fotelu, bo bali się, że Samara ich porwie. Jednym słowem pilnowali się jak dzieci. Ja siedziałam koło Liama i Nialla. Zayn zajął miejsce na podłodze. Oczywiście Niall ciągle latał po jedzenie bo dla niego jedna miska to aż wcale. Co jakiś czas chowałam twarz w Liama ramię, a ten śmiał się z mojego tchórzostwa. Po kolejnych dwóch godzinach czyli tak koło 22, chłopcy powoli już zasypiali. Zayn włączył jakiś film. To na pewno nie była komedia, bo nikt się nie śmiał. Ja po paru minutach filmu zaczęłam przysypiać. Niall to zauważył.

- Chcesz się położyć? – spytał z czułością.

- Tak, mogę? 

- Jasne. – po tym słowie poduszkę wraz z głową położyłam mu na kolanach. Ten zaś przykrył mnie kocem i zaczął jeździć swoją ręką po moich plecach. Przez to „mizianie” nie pamiętam kiedy zasnęłam.


-----------------------------------------------

Kto czyta mojego bloga niech zostawia komentarze, bo ostatnio nikt nie pisze ;/ 
I nie wiem czy ktoś to wgl jeszcze czyta. Także to jest mała prośba ; )

Jak wam się podoba rozdział ? Następny we wtorek lub w środę . 

6 komentarzy:

  1. Ja czytam ! :D
    I uważam, że świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to czytała, czytam i będę czytać! Ciocia Zuzia cię nie opuści ;P
    Rozdział genialny! Wiedziałam, że to będzie to! Oj brzydki Harry! Nie ładnie się tak bawić w podrywanie dziewczyn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, mimo że nie dodawałam ostatnio komentarzy, to wiedz że czytam i nie mogę usiedzieć w miejscu.
    Pisz szybko, prrroszę.xx

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam, czytam i baaardzo podoba mi się Twoje opowiadanie ;))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz dalej. Cudowne. Zawsze będe czytać.

    OdpowiedzUsuń